Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso – którego pensja wynosi ponad 280 tys. euro rocznie – nie będzie już jedynym rekordzistą wśród unijnych urzędników. Od grudnia równie dobrze zarabiającym eurokratą jest pierwszy stały przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Na trzecim miejscu plasuje się nowa minister spraw zagranicznych UE Catherine Ashton.

Pensje zwykłych urzędników też nie są niskie. Wahają się od 2,5 tys. do 17 tys. euro miesięcznie. Do tego dochodzą dodatki – na mieszkanie, dojazdy, a nawet przedszkole i szkołę dla dzieci. Jednak nawet w trudnej sytuacji gospodarczej biurokraci domagają się podwyżek. Zgodnie z przepisami płace 45 tysięcy urzędników i członków Parlamentu Europejskiego miały od Nowego Roku wzrosnąć o 3,7 proc. Jednak przywódcy m.in. Polski, Wielkiej Brytanii i Niemiec zablokowali podwyżki.

- Administracja też ponosi odpowiedzialność za obecny kryzys i musi pokazać, że jest w stanie oszczędzać sama na sobie. Dotyczy to także unijnych urzędników – mówi „Rz" Jan Tombiński, polski ambasador przy UE. Komisja Europejska, broniąc swoich pracowników, zapowiedziała wczoraj skierowanie sprawy do Trybunału w Luksemburgu. – To rządy nie mają racji. Skoro mechanizm obliczania pensji jest nieżyciowy, to trzeba było wcześniej zaproponować jego zmianę – przekonuje Piotr Kaczyński z Centre for European Policy Studies w Brukseli.