„Aborcja – kara śmierci“, „Aborcja – prawo do zabijania“, „Żądamy prawa do życia“ – to niektóre hasła z manifestacji w Madrycie. Uczestnicy przyszli ubrani na czerwono, przynieśli czerwone parasolki, balony i czapki. „Chcemy się upodobnić do niewinnie przelewanej krwi nienarodzonych dzieci“ – argumentowała Solsones Montero, jedna z organizatorek protestu.
„To smutne, że obecny rząd, zamiast bronić życia, broni śmierci“ – stwierdził Jaime Mayor Oreja, eurodeputowany z ramienia Partii Ludowej (PP).
Mimo zimna w marszu uczestniczyło dużo rodzin z małymi dziećmi. Domagano się dymisji Bibiany Aido, minister ds. równouprawnienia, autorki ustawy. Największy protest odbył się w Madrycie, uczestniczyło w nim 600 tysięcy osób.
Głównym organizatorem manifestacji był Międzynarodowy Marsz w Obronie Życia 2010. A hasłem przewodnim protestu wymalowany na wielkim transparencie napis: „Hiszpania. Życie. Tak. W demokracji słucha się głosu narodu“. Inicjatywę Międzynarodowego Marszu poparły centra edukacyjne i uniwersytety z całej Hiszpanii. Po raz pierwszy w proteście uczestniczyły organizacje zrzeszające wyznawców innych religii niż katolicyzm, m.in. Ewangelickie Stowarzyszenie w Obronie Życia i Islamskie Centrum Al Qaim. Również po raz pierwszy w manifestacji wzięła udział Asaja, największy hiszpański rolniczy związek zawodowy, oraz „Socjaliści w obronie życia“ – zrzeszenie, do którego należą członkowie rządzącej Hiszpanią lewicowej partii PSOE.
W Madrycie manifestujący przeszli głównymi ulicami miasta i na Puerta del Sol odczytali „Manifest: Hiszpania. Życie. Tak“. Taki sam dokument odczytano w innych krajach Europy, Stanach Zjednoczonych, Ameryce Południowej i Australii. Jego autorzy domagają się zniesienia przyjętej w lutym ustawy. Chcą, by rząd, zamiast wydawać pieniądze na kolejne zabiegi, przeznaczył je dla matek w trudnej sytuacji ekonomicznej. Żądają też szanowania prawa lekarza do odmowy wykonania zabiegu.