Pod numerem 23 na biegnącej nieopodal Kremla ulicy Nikolskiej mieściło się Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR, które tylko w latach 1937 – 1938 bez procesu skazało na śmierć ponad 30 tysięcy ludzi. W grudniu moskiewskie władze wykreśliły budynek z listy zabytków. Poszła fama, że prywatny właściciel, firma córka Banku Moskwy, ma zamiar przekształcić go w centrum rozrywkowo-handlowe.
Zajmujące się badaniem stalinowskich zbrodni stowarzyszenie Memoriał wystosowało wczoraj do ratusza drugi już apel w obronie budynku. „Miejsca pamięci ofiar represji powinny być traktowane jak świątynie
narodowe – napisali historycy. – Ściany tego budynku słyszały ostatnie słowa, krzyki i jęki tysięcy ludzi, którzy zostali tu skazani na rozstrzelanie przez najwyższy organ sowieckiego bezprawia”.
[srodtytul]Kaźń dla tysięcy[/srodtytul]
– Na pewno zapadały tam wyroki. Nie mamy dowodów w postaci dokumentów, ale najprawdopodobniej w piwnicach budynku wykonywano także część wyroków – mówi „Rz” Arsenij Rogiński z Memoriału. Według jednej z wersji rozstrzeliwano także w podziemiach domu przy Nikolskiej 8, gdzie mieścił się Wydział Polityczny NKWD. Z całą pewnością miejscem kaźni był budynek służb bezpieczeństwa w Zaułku Warsonofiewskim. To tam „pracował” Wasilij Błochin, który w ciągu blisko 30 lat zastrzelił 50 tys. ludzi. Wiosną 1940 r. ten sam Błochin rozstrzeliwał w podziemiach kalinińskiego NKWD przywiezionych z Ostaszkowa polskich oficerów.