Rzeczpospolita: Ponad 60 państw oferuje obywatelstwo lub prawo pobytu w zamian za różnego typu inwestycje, czyli tzw. złote wizy. Dlaczego rozwiązanie to jest coraz częściej krytykowane?
Grzegorz Makowski: Niepokój budzi możliwość prania w ten sposób brudnych pieniędzy, ukrywania majątków pochodzących z przestępstw, finansowania terroryzmu czy działalności szpiegowskiej i wywrotowej na terenie państw oferujących złote wizy. Niezwykle ważny jest też aspekt moralny. Kraje UE mnożą przeszkody biurokratyczne dla niezamożnych osób szukających pracy i poprawy swojego bytu. A jednocześnie elity z krajów rozwijających, które często okradają swoich obywateli, mogą sobie kupić prawo pobytu lub obywatelstwo, choć nierzadko pieniądze, które inwestują, pochodzą na przykład z defraudacji środków publicznych czy korupcji.
W praniu brudnych pieniędzy przoduje Rosja. Złote wizy to dla Rosjan prawdziwe eldorado.
Dla których krajów system złotych wiz jest najbardziej szkodliwy?
Są one szkodliwe przede wszystkim dla państw rozwijających się, których zepsute elity finansowe i polityczne często korzystają z tej instytucji. Zawsze oznacza to odpływ kapitału z takich państw, ze szkodą dla ich gospodarki i finansów. Tylko w zeszłym roku nigeryjskiej agencji antykorupcyjnej udało się odzyskać blisko 1,5 mld dol. wyprowadzonych w ostatnich latach za granicę. Część z tych pieniędzy została ulokowana w Europie właśnie dzięki złotym wizom. Tak więc z jednej strony Europa pompuje ogromne pieniądze w programy rozwojowe w Afryce czy w Azji, a z drugiej strony duże kwoty, nierzadko pochodzące z defraudacji, są transferowane z powrotem do Europy, tyle że już jako prywatne pieniądze tak zwanych inwestorów. Trudno o przykład bardziej obłudnego mechanizmu.