– Partnerzy z Litwy mówili: „nam zależy na moście energetycznym, zróbcie ten most energetyczny, zgódźcie się, dogadajmy się, to my wam wtedy tę jedną z tych ustaw (dotyczących respektowania praw polskiej mniejszości narodowej na Litwie – przyp. red.) przez Sejm przeprowadzimy”. To jest coś nieprawdopodobnego, ale coś takiego miało miejsce – ujawnił wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski (PSL) w czwartkowym programie TV Polonia „Z daleka, a z bliska”.
W piątek w rozmowie z „Rz” był nieco bardziej dyplomatyczny. – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, że taka propozycja miała miejsce – powiedział Kalinowski. Dodał jednak, że Polska się zgodziła na most energetyczny, a teraz czeka na ruch Litwy w sprawie ustaw gwarantujących prawa polskiej mniejszości. Chodzi m.in. o zapewnienie Polakom możliwości nauki w języku ojczystym oraz o wprowadzenie oryginalnej pisowni polskich nazwisk w litewskich dokumentach czy nazwach ulic.
6,3 procent z 3,39 miliona obywateli Litwy stanowią Polacy (według oficjalnych danych z 2007 roku)
W piątek przedstawiciele litewskich władz odcinali się od „szantażu dyplomatycznego”. – Nic nie słyszałem na temat takich negocjacji. Ale podobne rzeczy są nie do przyjęcia. Nie chce mi się wierzyć, że takie rzeczy mógł negocjować ktoś z naszych posłów. Być może te sprawy próbowali powiązać ze sobą nasi biznesmeni, ale nic nie wiem na ten temat – mówi „Rz” Justinas Karosas, przewodniczący Komisji ds. polityki zagranicznej litewskiego Sejmu, członek Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Litwy.
Doradczyni litewskiego premiera Gediminasa Kirkilasa zapewnia, że szef litewskiego rządu nie miał nic wspólnego z taką propozycją. – Może tak powiedział ktoś z ministrów czy posłów na Sejm. Nie mogę ręczyć za cały rząd i Sejm. Szkoda, że z ust polskiego marszałka nie padły konkretne nazwiska – powiedziała Nemira Pumprickaite.