Czarę goryczy przelała głośna afera w obwodzie zakarpackim. Milicjanci drogówki pobierali od kierowców regularne opłaty za przejazd obok posterunków rozmieszczonych przy trasach szybkiego ruchu.
Ostatni z 60 posterunków drogówki (DAI – Departament Inspekcji Drogowej, uznany za najbardziej skorumpowaną strukturę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych) ma zniknąć 18 lipca. Jej szef Serhij Kołomojec nie kryje zadowolenia.
– Ich efektywność była zerowa. Kierowcy i tak wiedzieli, gdzie są, dlatego omijali je z daleka lub zdejmowali nogę z gazu – tłumaczył. Kołomojec obiecał, że posterunki zostaną zastąpione punktami pomocy drogowej, obsługiwanymi przez cywilów. Cywilny personel będzie musiał reagować na wypadki, pomagać w naprawie samochodów, udzielać kierowcom wskazówek, jak dojechać do celu.
Pomysł Wiktora Juszczenki krytykują politycy opozycji.
– Jeśli zlikwidujemy posterunki DAI, chciałbym wiedzieć, jak będzie wyglądał pościg za przestępcami lub piratami drogowymi? Kto zablokuje drogi? – pytał deputowany Partii Regionów i były funkcjonariusz ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa Wołodymyr Siwkowycz.