– Piątkowa wizyta Donalda Tuska odbyła się w bardzo odpowiednim momencie. Prezydent Juszczenko powinien znaleźć się teraz pod największą międzynarodową presją, wywieraną również przez Warszawę, by pozwolił swojej partii Nasza Ukraina na powrót do sojuszu z panią Tymoszenko. Innego wyjścia nie ma – powiedział „Rz” prof. Myrosław Popowycz, znany politolog i filozof ukraiński.
Donald Tusk nie czuł się jednak „misjonarzem”. – Przyjechałem, by rozmawiać o Euro 2012 – odpowiedział na pytanie dziennikarzy, czy misja się powiodła. Miał za to przesłanie, które przekazał władzom w Kijowie w imieniu całej UE.
– Sytuacja na Kaukazie, przyszłość Partnerstwa Wschodniego, perspektywa rozszerzenia Unii Europejskiej, Euro 2012. Te projekty wymagają stabilności politycznej w regionie – mówił.
W piątek premier Julia Tymoszenko po raz kolejny oświadczyła, że nie uznaje „ultimatum”, co oznacza, że jej blok nie spełni żądań Naszej Ukrainy. Partia prezydenta domagała się anulowania ustawy ograniczającej kompetencje Juszczenki i ułatwiającej procedurę impeachmentu. Ustawa ta przeszła głosami BJuTy, komunistów i prorosyjskiej Partii Regionów. Właśnie ten sojusz spowodował, że Nasza Ukraina opuściła koalicję. Podczas spotkania z Tuskiem Tymoszenko ostrzegła, że obecny kryzys polityczny oddala Ukrainę od „euroatlantyckiej drogi” i zmniejsza jej szanse na członkostwo w NATO. Potwierdziła jednocześnie, że integracja europejska jest podstawowym celem jej polityki. To była odpowiedź na oskarżenia o współpracę z Rosją w zamian za poparcie w wyborach prezydenckich w 2010 roku.
Polski premier uczestniczył w posiedzeniu ukraińsko-polskiego komitetu ds. Euro 2012. Po spotkaniu z szefową ukraińskiego rządu uznał, że przygotowania do mistrzostw postępują zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie, co daje „solidne fundamenty do wspólnego optymizmu”. Tymoszenko z kolei obiecała dotrzymać wszystkich terminów związanych z imprezą. – Cieszę się, że eksperci UEFA po wizytacjach w obu krajach zauważyli znaczny postęp w przygotowaniach – mówiła.