Bartłomiej I, patriarcha ekumeniczny Konstantynopola, przemawiał w Parlamencie Europejskim w imieniu religii chrześcijańskich. Po tym, jak zaproszenia nie przyjął papież Benedykt XVI, to właśnie przedstawiciel Kościoła prawosławnego został zaproszony dla uświetniania unijnego Roku Dialogu Międzykulturowego.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering, Niemiec i praktykujący katolik, ciągle liczy jednak na swojego rodaka Benedykta XVI i poprosił nawet o pomoc inny Kościół. – Będę się w przyszłym miesiącu widział z papieżem i przekażę mu kolejne zaproszenie od przewodniczącego. Mam nadzieję, że do maja 2009 roku (końca kadencji PE – red.) znajdzie czas – mówił Bartłomiej I.
Prasa na czele z „The Times” spekulowała jednak, że papież nie chce odwiedzić PE nie dlatego, że brakuje mu czasu – wyraża w ten sposób swoje niezadowolenie z laickich trendów nasilających się w instytucjach europejskich.
Bartłomiej I nie miał takich obiekcji i wykorzystał swoje pół godziny w pełnej eurodeputowanych sali w Brukseli na wygłoszenie pochwały tolerancji, dialogu między kulturami i promocję Turcji. Choć, jak sam przyznaje, pod wieloma względami kraj ten odbiega jeszcze od standardów UE, to Europa musi wyciągnąć do niego rękę. I nie bać się Turcji tylko dlatego, że to kraj zamieszkany w większości przez muzułmanów. – To nie powinno stanowić przeszkody. Nie można wykluczać z europejskiej rodziny jakiegoś kraju tylko dlatego, że ludzie tam wyznają inną wiarę – podkreślił Bartłomiej I.
Według niego współistnienie w granicach tych samych państw ludzi różnych narodowości czy religii jest zawsze wzbogacające. Warunkiem jest jednak poszanowanie przez większość praw mniejszości. – Przez wieki Kościół prawosławny był małym ekosystemem w ramach znacznie większej odmiennej kultury. Przetrwaliśmy i dlatego wierzymy w sukces dialogu między kulturami – tłumaczył.