Unijni przywódcy uzgodnili wczoraj skład tzw. grupy refleksyjnej, która ma się zastanawiać nad przyszłością Europy. W skład 12-osobowego grona pod przewodnictwem byłego hiszpańskiego premiera Felipe Gonzaleza wejdzie m.in. Lech Wałęsa.
Kandydaturę legendarnego przywódcy „Solidarności” zgłosił polski rząd, ale Gonzalez – który ostatecznie odpowiadał za skład grupy – nie był nią zachwycony. Jak nieoficjalnie mówią polskie źródła, Gonzalez wolał mieć wokół siebie osoby o mniej znanych nazwiskach, żeby przypadkiem go nie przyćmiły.
Przedstawiciele Gonzaleza składali propozycję szefowej Instytutu Spraw Publicznych Lenie Kolarskiej-Bobińskiej, szefowi Demos Europa Pawłowi Świebodzie i byłej szefowej UKIE Ewie Ośnieckiej-Tameckiej. Do zgłoszenia innej kandydatury polskiego premiera namawiał też prezydent Lech Kaczyński. Ostatecznie jednak Donald Tusk postawił na swoim i były przywódca „Solidarności” w grupie się znalazł.
– To jest grupa, która ma radzić nad przyszłością Europy. Lech Wałęsa wielokrotnie wykazał się wybitną intuicją w historycznych momentach – argumentował Rafał Grupiński, minister w Kancelarii Premiera.
Prezydent Nicolas Sarkozy, który zaproponował powołanie tzw. grupy mędrców na zeszłorocznym szczycie Unii, początkowo chciał, aby zajęła się ona określeniem ostatecznych granic Unii Europejskiej. Powszechnie było to odczytywane jako próba uniemożliwienia członkostwa Turcji.