Do brawurowej ucieczki doszło w nocy z czwartku na piątek, kiedy talibowie przewozili chińskich zakładników do nowej kryjówki. Chińczycy uznali, że mają szansę wyrwać się z rąk ekstremistów, wykorzystując ciemności i zalesiony górzysty teren.
Kiedy wyskoczyli z samochodu, talibowie natychmiast rozpoczęli pościg. Jeden z zakładników został schwytany, bo uciekając potknął się i poważnie zranił sobie nogę. – Mam nadzieję, że drugiego też złapiemy. Cały region jest pod naszą kontrolą. Gdzie miałby się ukryć? – mówił przez telefon agencji DPA rzecznik talibów Muslim Khan zaledwie kilka godzin po ucieczce.
Okazało się jednak, że drugi z Chińczyków miał więcej szczęścia. Nie tylko zmylił pościg, ale napotkał też przedstawiciela lokalnego klanu, wrogo nastawionego do ekstremistów, który postanowił mu pomóc. Mężczyzna doprowadził Chińczyka do jednego z nielicznych posterunków pakistańskiej armii rozmieszczonych na terenach przy granicy z Afganistanem.
Z informacji napływających z Pakistanu wynika, że zakładnicy byli przewożeni z doliny Swat do regionu Dir w Północno-Zachodniej Prowincji Granicznej. Talibowie twierdzą, że Chińczykowi, który odniósł obrażenia, udzielono niezbędnej pomocy medycznej i natychmiast przetransportowano w „bezpieczne miejsce”.
W rękach talibów wciąż przebywa polski inżynier pracujący dla krakowskiej Geofizyki, który został porwany 28 września w prowincji Attock niedaleko miejscowości Pind Sultani. Napastnicy zastrzelili dwóch pakistańskich kierowców i ochroniarza, którzy towarzyszyli Polakowi. Rzecznik talibów ogłosił, że w zamian za życie Polaka pakistańskie władze mają wypuścić z więzień ponad 100 islamskich bojowników. Dał do zrozumienia, że jest to warunek dotyczący również uwolnienia chińskich inżynierów.