– Nie ma nic ważniejszego od kryzysu gospodarczego, ale nie można lekceważyć zamieszania wokół Tillicha – mówi politolog Gerd Langguth. Premier Saksonii zataił przeszłość: kilka miesięcy przed upadkiem NRD uczestniczył w kursie dla kadry politycznej państwa robotników i chłopów. W życiorysie pominął ten fakt. Przypomniał sobie o nim dopiero, gdy szczegóły z jego przeszłości ujawniły media.

Po zakończeniu kursu w marksistowsko-leninowskiej szkole w Poczdamie Tillich został zastępcą szefa rady powiatu w Kamenz i miał kontakty ze Stasi. – Były to spotkania wyłącznie służbowe – wyjaśnił jego rzecznik. Sam Tillich przypomniał, że był wtedy członkiem działającej w NRD partii chadeckiej CDU, a wstąpił do niej jedynie po to, by uniknąć nacisków komunistycznej SED, która oczekiwała, że zasili jej szeregi. Jest katolikiem z rodziny serbołużyckiej.

– Wschodnioniemiecka CDU była przedłużeniem SED – twierdzi jednak Ute Schmidt z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Czy Tillich pasuje do partii kanclerz Angeli Merkel? Będzie o tym mowa na dzisiejszym zjeździe CDU w Stuttgarcie. Günter Nooke, były dysydent, obecnie członek CDU, ostrzega partię przed atakami na ludzi takich jak Tillich i sięganiem po “antykomunistyczną maczugę”. Tym sposobem – mówi – “nie wygramy wyborów na wschodzie”. Premier Saksonii ma także obrońcę w osobie Lothara de Maiziera (CDU), ostatniego premiera NRD. – Dość tego! Sędziami życia Niemców ze wschodu nie powinni być Niemcy z zachodu – mówi. Tę opinię podziela większość obywateli dawnej NRD: dwie trzecie nadal nie czuje się obywatelami zjednoczonych Niemiec. Jedną z przyczyn jest antykomunistyczna retoryka CDU.

Kierowana przez Angelę Merkel chadecja będzie starała się w przyszłorocznych wyborach zdobyć jak najwięcej głosów w landach byłej NRD. Pod względem popularności obecnie wyprzedza ją nieznacznie postkomunistyczna Partia Lewicy.