Niespełna miesiąc po wyborach prezydent elekt przedstawił pełną obsadę najważniejszych stanowisk w swoim przyszłym rządzie. Wczoraj pojawił się po raz kolejny przed telewizyjnymi kamerami, informując o mianowaniu gubernatora Nowego Meksyku, eksambasadora przy ONZ Billa Richardsona sekretarzem handlu.
Media zgodnym chórem chwalą cały proces za to, że odbywa się w sposób niezwykle zorganizowany, a jednocześnie w tempie, jakiego wymaga kryzys finansowy i niepewna sytuacja międzynarodowa.
Nawet konserwatywny „Wall Street Journal” nie próbuje ukryć aprobaty. – Nominacje Obamy wskazują na jego umiar i dojrzałość – twierdzi słynna publicystka gazety Peggy Noonan, nazywając przejęcie władzy przez Obamę bezprecedensowym w historii USA. Jej zdaniem prezydent elekt już teraz z powodzeniem wypełnia próżnię władzy, jaką pozostawia po sobie George W. Bush.
„O osobach wybranych przez Baracka Obamę do gabinetu i na inne czołowe stanowiska można powiedzieć różne rzeczy: są wśród nich centryści, weterani, rywale. Przede wszystkim jednak są to duże nazwiska, duże intelekty i duże osobowości” – stwierdza magazyn „Politico”, zastanawiając się, jak przyszły prezydent poradzi sobie z drużyną gwiazd.Jak zauważa ekspert fundacji Heritage James Carafano, kluczowa będzie relacja między szefem Pentagonu i szefową Departamentu Stanu. – Jeśli sobie nie ufają, zwykle wynikają z tego problemy – dodaje Carafano.Przyjmując wczoraj nominację, Bill Richardson, dawny przeciwnik Obamy podczas prawyborów, stwierdził, że tego rodzaju obawy są nieuzasadnione. – Niektórzy mówią o zespole rywali, ja widzę to zupełnie inaczej – stwierdził Richardson.
Jeszcze w czasie nie tak odległej kampanii wyborczej republikanie oskarżali Obamę o radykalizm i niedojrzałość. Skład jego przyszłego gabinetu oraz sposób, w jaki prezydent elekt przystąpił do jego kompletowania, wytrąca jednak republikanom argumenty z ręki.– Jego zespół do spraw bezpieczeństwa mógłby równie dobrze być zespołem Busha seniora, a to duża pochwała – przyznaje prawicowy komentator telewizji Fox News James Pinkerton.