„Przemiany poprzez pamięć” – pod takim hasłem toczyła się w Berlinie wielka konferencja CDU i CSU poświęcona pamięci losów Niemców wysiedlonych po wojnie z Polski i innych krajów.
Nie zabrakło kanclerz Angeli Merkel oraz Eriki Steinbach. Dla szefowej rządu była to kolejna okazja, by okazać solidarność ze środowiskiem wypędzonych. – Rozdział „ucieczka i wypędzenie” nie może zostać zamknięty w archiwum – tłumaczyła, kierując specjalne podziękowania pod adresem Eriki Steinbach za wkład w przygotowanie projektu „Widocznego znaku”.
Szefowa Związku Wypędzonych (BdV) przeforsowała w swej organizacji uchwałę potwierdzającą politykę pustego krzesła w radzie fundacji zarządzającej przyszłym „Widocznym znakiem”, czyli muzeum wypędzonych. Zgromadzenie Federalne BdV uchwaliło więc, że krzesło będzie puste jedynie przejściowo, a potem powinna je zająć Steinbach. Potem, czyli po wrześniowych wyborach do Bundestagu.
– Jestem przekonany, że do końca roku Erika Steinbach znajdzie się we władzach fundacji – twierdzi Bernd Posselt, wpływowy szef Ziomkostwa Niemców Sudeckich.
Partie chadeckie, CDU/CSU, mają nadzieję na utworzenie po wyborach rządu koalicyjnego z partią liberalną – FDP. Rosnący z miesiąca na miesiąc w siłę liberałowie nie są jednak przyjaźnie nastawieni do pani Steinbach. Nie czyni z tego tajemnicy Guido Westerwelle, szef FDP, który za kilka miesięcy może być szefem niemieckiego MSZ.