Najpierw w Batumi został zatrzymany bliski współpracownik Burdżanadze Zubar Awaliani. Kierował adżarskim oddziałem ugrupowania. Funkcjonariusze mieli znaleźć w jego mieszkaniu ostrą amunicję. Później do aresztu trafili także inni członkowie partii. Wszyscy usłyszeli zarzut nielegalnego posiadania broni.

– Nie zdziwię się, gdy odkryję w swoim domu narkotyki lub broń chemiczną – oświadczyła Burdżanadze. Była szefowa gruzińskiego parlamentu zarzuciła władzom prowadzenie „kampanii terroru” przed protestami przeciwko prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu zaplanowanymi na 9 kwietnia. – Nie twierdzimy, że to spisek polityczny. Wiemy jednak, że są ludzie zainteresowani zakupem broni – odpowiedział na te zarzuty rzecznik gruzińskiego MSW Szota Utiaszwili.

Aktywiści Demokratycznego Ruchu-Jednej Gruzji zorganizowali wczoraj wiec przeciwko zatrzymaniom. W prasie pojawiły się doniesienia o tworzeniu specjalnych jednostek, które miałyby tłumić demonstracje. Gazeta „Alia” napisała, że MSW zakupiło pojazdy opancerzone i gaz łzawiący. Opozycja żąda dymisji Saakaszwilego m.in. za sierpniową wojnę z Rosją o separatystyczną Osetię Południową. Prezydent tłumaczy, że bronił się przed rosyjską inwazją.