Peter Wittstock pozostanie burmistrzem niewielkiego miasteczka Milow w Brandenburgii, chociaż w czasach NRD szpiegował sąsiadów i donosił na nich służbie bezpieczeństwa – Stasi. Tak postanowiła większość mieszkańców w niedzielnym referendum. – Za pozostaniem burmistrza głosowała przede wszystkim nasza młodzież. Zdołał ich przekonać, że to wszystko działo się przed ich przyjściem na świat, a liczy się jedynie przyszłość gminy – mówi „Rz” Holger Schiebold z CDU, członek komitetu społecznego, który doprowadził do referendum. Kilka dni wcześniej znalazł swego kota martwego na wycieraczce, a na klamce wisiała torebka z moczem.
[wyimek]ok. 200 tys. Niemców współpracowało w charakterze donosicieli ze służbą bezpieczeństwa NRD[/wyimek]
Peter Wittstock był burmistrzem już w czasach NRD. Niedawno wyszło na jaw, że miał też drugi etat. Jego raporty liczą w sumie 100 stron maszynopisu. O pracownicy przedszkola pisał, że ma „negatywne nastawienie polityczne”, „interesuje się seksem” i utrzymuje kontakty z Włochami.
– Akceptujemy wynik demokratycznego głosowania. Nic więcej nie możemy zrobić – mówi Schiebold.
Milow nie jest jedynym miasteczkiem w Brandenburgii, gdzie mieszkańcy opowiedzieli się w referendach za pozostaniem na stanowiskach burmistrzów z agenturalną przeszłością. We Friesacku głosowanie wygrał burmistrz, który był agentem w armii NRD, donosił na rekrutów. W Kleinmachnowie pod Poczdamem mieszkańcy zatwierdzili na stanowisku szefa gminy, który był szpiegiem w Leningradzie, „opiekował” się między innymi studentami z NRD.