Więcej żołnierzy, większe nakłady na ich szkolenie i uzbrojenie, mniej pieniędzy na zaawansowane technologie, które może przydałyby się w wojnach przyszłości – tak można opisać kierunek, w jakim chce pchnąć amerykańską armię nowa administracja.
Przedstawiony przez sekretarza obrony Roberta Gatesa projekt budżetu wojska (534 mld dol.) to niemal całkowite odejście od futurystycznej filozofii przyjętej osiem lat temu przez ówczesnego szefa Pentagonu Donalda Rumsfelda.
Cięcia dotyczyć będą programu tarczy antyrakietowej, którego budżet zmniejszy się o 1,4 mld dol., przede wszystkim za sprawą wstrzymania dostaw nowych rakiet dla bazy na Alasce. Inne składniki systemu zostaną jednak wzmocnione. Zwiększą się zakupy wyrzutni antyrakietowych instalowanych na okrętach i skierowanych przeciw rakietom średniego zasięgu. Większe mają być też nakłady na ruchome wyrzutnie naziemne THAAD.
Jak podkreślają amerykańskie media, największym przegranym w proponowanym budżecie jest supernowoczesny i superdrogi myśliwiec F-22. Według Roberta Gatesa, zamiast martwić się mało dziś realistycznymi groźbami, lepiej zająć się teraźniejszością.Za zaoszczędzone pieniądze Pentagon zamierza między innymi zwiększyć liczebność armii, podnieść nakłady na wywiad wojskowy oraz sprzęt wywiadowczy (między innymi bezzałogowe samoloty Predator i Reaper) oraz na szkolenie zagranicznych armii do zadań antyterrorystycznych.Szef Pentagonu nie ukrywa, że spodziewa się poważnego oporu wobec swoich planów w Kongresie. Po swojej stronie ma jednak niedawnego republikańskiego kandydata na prezydenta, senatora Johna McCaina.