Szturm policyjny na budynki rządowe udał się dopiero wtedy, gdy większość demonstrantów poszła do domów. Aresztowano 193 osoby, które znajdowały się w pałacu prezydenta i gmachu parlamentu. - Zostali oskarżeni o plądrowanie, chuliganizm, rabunek i akty kryminalne - powiedział o zatrzymanych rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych.
Grupę demonstrantów rozpędzono, strzelając w powietrze ślepymi nabojami. Przerwano nadawanie kanałów telewizyjnych, które na żywo relacjonowały przebieg demonstracji.
W centrum Kiszyniowa nie działają telefony komórkowe i Internet.
Na dziś planowane są w Kiszyniowie kolejne protesty przeciwko zwycięstwu komunistów w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Ściąga na nie opozycja z całego kraju. Liderzy partii opozycyjnych zaapelowali do swoich zwolenników, żeby powstrzymali się od przemocy i wandalizmu. Policja wystawiła posterunki na drogach wjazdowych do miasta i nie zamierza wpuszczać autobusów wiozących demonstrantów z prowincji.
Demonstrujący twierdzą, że niedzielne wybory zostały sfałszowane, mimo że Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) określiła je jako generalnie zgodne z normami międzynarodowymi. Lider opozycji Vlad Filat poinformował, że centralna komisja wyborcza odmówiła ponownego przeliczenia głosów.