Większość krajów, które opuściły w poniedziałek salę obrad na czas przemówienia prezydenta Iranu, wróciła na konferencję Durban II w Genewie. Co prawda potępiły wystąpienie Mahmuda Ahmadineżada, który nazwał Izrael „okrutnym rasistowskim reżimem”, ale uznały, że celem nadrzędnym jest wypracowanie wspólnej deklaracji potępiającej rasizm.Zdaniem unijnych dyplomatów tekst przyjętej wczoraj deklaracji nie wzbudza kontrowersji. Nie ma w nim ani słowa o Izraelu czy jakimkolwiek innym kraju. W ogólnych słowach potępia wszelkie formy rasizmu i ksenofobii.
– Nie można mówić o fiasku genewskiego spotkania, lecz o pierwszych oznakach sukcesu – zapewniał szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner.
Jeszcze zanim zaczęło się spotkanie w Genewie, z udziału w nim zrezygnowały USA, Izrael, Australia, Nowa Zelandia, Niemcy, Włochy, Holandia i Polska, obawiając się, że – tak jak w czasie pierwszej konferencji w 2001 roku – kraje muzułmańskie sprowadzą walkę z rasizmem do walki z Izraelem.
Wicepremier Izraela Silwan Szalom uczestniczący we wtorek w Marszu Żywych w byłym obozie w Auschwitz stwierdził, że postępowanie Iranu wobec Żydów nie różni się od tego, co robił Hitler. – Niestety, Iran kierowany przez Ahmadineżada próbuje zrobić wszystko, by zmieść Izrael z mapy świata i podburzyć umiar-kowane państwa Bliskiego Wschodu. Świat musi się zjednoczyć, by to powstrzymać – mówił.
Przedstawiciele ONZ krytykowali wczoraj bojkot konferencji. – Najlepszą reakcją na tego rodzaju przemówienia jest odpowiadać, poprawiać, a nie wychodzić czy bojkotować konferencję – mówiła wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay. Przedstawiciele ONZ ujawnili, że wystąpienie Ahmadineżada miało być jeszcze ostrzejsze, ale irański przywódca w ostatniej chwili zrezygnował ze sformułowania wprost podającego w wątpliwość Holokaust.