Poniedziałkowy szturm na weselników w wiosce Bilge był jednym z najkrwawszych ataków na cywilów we współczesnej historii kraju. Uzbrojeni w karabiny maszynowe i granaty napastnicy zabili co najmniej 44 osoby, w tym młodą parę, 15 kobiet i sześcioro dzieci.– Gdy wtargnęli do środka, zaczęli strzelać do mężczyzn i kobiet. Mieli maski na twarzach – opowiadała reporterowi Agencji Reutera 20- latka, która przeżyła atak.
Jak ustalili śledczy, wiele ofiar nosiło te same nazwiska co domniemani mordercy. A atak był przypuszczalnie zemstą części rodziny Celebi za to, że panna młoda wybrała na męża członka innego klanu.– To niewiarygodna zbrodnia. Nigdy nie słyszałam o czymś tak strasznym – mówi „Rz” prof. Deniz Ulke Aribogan, rektor Uniwersytetu Bahcesehir w Stambule.
Ale przypadki krwawej zemsty czy „honorowych morderstw“ nie są rzadkością w południowej Turcji, zwłaszcza wśród biednych, niewykształconych ludzi. To też tereny, gdzie wciąż toczą się walki z kurdyjskimi separatystami. Część napastników była związana z bojówką Wiejscy Strażnicy, wspieraną przez rząd w Ankarze i walczącą z Kurdami. – To 60 tysięcy uzbrojonych ludzi, nad którymi praktycznie nie ma kontroli – podkreśla profesor Aribogan.