Na otwarcie zaproszono Paris Hilton, Monicę Bellucci i Richarda Gere’a, a specjalnie wyczarterowany samolot przywiózł z Rosji ponad 100-kilogramową górę kawioru. Radość nie trwała długo – nad głową Telmana Izmaiłowa zbierają się chmury. Wokół rynku Czerkizowskiego, którego jest współwłaścicielem, rozkręca się właśnie wielki skandal z kontrabandą w tle.
Hotel Mardan Palace to 560 pokoi (od 485 do 16 tys. euro za dobę), gigantyczny basen, marmury, kryształy, złoto i girlandy z kwiatów. Przed miesiącem na jego otwarcie z całego świata zaproszono sześć setek VIP-ów. Feerie świetlne i pokazy tańców oszołomiły publikę. Ale nie przeszły bez echa w Moskwie.
Brak biznesowego patriotyzmu podobno nie spodobał się premierowi Władimirowi Putinowi. Izmaiłow mógł przecież wybudować swój hotel w Rosji, tymczasem zainwestował fortunę za granicą. Poza tym w ciężkich czasach szastanie milionami kłuje w oczy. Nie należy tak się obnosić z luksusem, gdy w ojczyźnie kryzys pożera kolejne zakłady, rośnie bezrobocie i fala buntowniczych nastrojów.
Kilka dni po tureckiej imprezie Władimir Putin z surową miną instruował szefów resortów siłowych, jak walczyć z kontrabandą. – Efektem powinny być wyroki. Gdzie one są? – zapytał z właściwą sobie prostotą. „Siłowicy” wzięli się do roboty. Niedługo potem wybuchła afera na Czerkizowskim – największym rynku Moskwy, od dawna otoczonym złą sławą. W magazynach należących do firmy Izmaiłowa znaleziono 6 tysięcy kontenerów z wartą ponad 2 mld rubli kontrabandą, w tym artykułami dla dzieci zawierającymi substancje trujące. Dni tzw. Czerkizonu są policzone – na razie został zamknięty „ze względów sanitarnych”.
Państwowa telewizja Rossija natychmiast wyemitowała odpowiedni reportaż. Popularny dziennikarz Arkadij Mamontow przebijał zdjęcia luksusowego tureckiego pałacu obrazkami z Czerkizonu, na których umęczeni robotnicy ciągnęli wielkie wózki zawalone towarem. – To wszystko kontrabanda. Dzięki temu ludzie, którzy rządzą tym rynkiem, budują gigantyczne hotele, stają się miliarderami i elitą na planecie Ziemia – mówił Mamontow.