– Angie, jesteś najlepsza – takie komplementy i życzenia przyjmowała w piątek wzruszona i zadowolona Angela Merkel na zjeździe CSU w Norymberdze w dniu swych 55. urodzin. To na osłodę. Na zakończonym w sobotę zjeździe bawarskich chadeków nasłuchała się także wielu nieprzyjemnych rzeczy o konieczności nowego spojrzenia na dalszy rozwój integracji europejskiej i zastopowania Islandii zmierzającej w kierunku UE oraz wprowadzenia w Niemczech referendum w sprawach dalszych zmian traktatowych Unii. To są hasła bawarskiej CSU, z którymi idzie do wrześniowych wyborów do Bundestagu, wbrew ostrzeżeniom, prośbom i przestrogom siostrzanej CDU, partii Angeli Merkel.

– CDU i CSU muszą się wspólnie określić. Czasu jest mało – mówi „Rz” Axel Schäfer, poseł SPD i rzecznik tej partii ds. zagranicznych. Ugrupowanie kandydata na kanclerza Franka-Waltera Steinmeiera liczy na to, że spór w chadecji pozwoli socjaldemokratom wyjść z zapaści i nie przegrać z kretesem wrześniowych wyborów. Widoki są marne. Według najnowszych sondaży partie chadeckie CDU i CSU mogą liczyć na 36 proc. głosów, SPD zaś tylko na 24 proc. A zaledwie co siódmy wyborca (13 proc.) jest zdania, że następnym kanclerzem Niemiec będzie Steinmeier.

– SPD uzyskiwała w samych wyborach zawsze więcej głosów niż w sondażach, ale mało prawdopodobne, aby tym razem udało się pokonanie partii Merkel – tłumaczy Gerd Langguth, biograf szefowej niemieckiego rządu. Ta z kolei nauczona doświadczeniem poprzednich wyborów dmucha na zimne i nawet w czasach kryzysu i rekordowego deficytu budżetowego obiecuje obniżenie podatków. Cztery lata temu CDU/CSU wygrała z SPD zaledwie jednym punktem procentowym, chociaż do samego końca miała sondażową przewagę dziesięciu punktów. Ale wtedy chadecy zapowiadali uzdrowienie finansów poprzez podniesienie podatku VAT. – To pomysł tego profesora z Heidelbergu – głosił na przedwyborczych wiecach ówczesny kanclerz Gerhard Schröder, ośmieszając skutecznie prof. Paula Kirchhofa, którego Merkel widziała już w roli przyszłego ministra finansów. Taktykę tę stara się dzisiaj powielić Steinmeier, krytykując „barona z Bawarii”, jak nazywa nowego ministra gospodarki Karla-Theodora zu Guttenberga, zarzucając mu wierność skompromitowanym ideom liberalnym, odpowiedzialnym za obecny kryzys. Wszystko na nic.

– Wyborcy są zdania, że CDU/CSU lepiej rozumie procesy gospodarcze – mówi Langguth. Do tego chadecja ma prawdziwą lokomotywę wyborczą, jaką jest Angela Merkel. Jest ceniona za umiar, spokój i niemal matczyną troskliwość o przyszłość i dobrobyt Niemców. Cztery piąte wyborców jest dzisiaj zdania, że to ona będzie szefową następnego rządu.