[b]Wiceprezydent Joe Biden powiedział w Tbilisi, że Stany Zjednoczone nie opuszczą Gruzji i opowiadają się za jej integralnością terytorialną. Jak ważne były to słowa?[/b]
To było bardzo ważne i potrzebne oświadczenie. Bardzo dobrze się stało, że po wizycie Baracka Obamy w Moskwie, podczas której zapewnił on o chęci całkowitej poprawy stosunków amerykańsko-rosyjskich, Joe Biden pojechał do Tbilisi. I że zapewnił Gruzinów, że Stany Zjednoczone chcą demokratycznej i zjednoczonej Gruzji. Ale chociaż słowa są ważne, to słowa poparte czynami są warte jeszcze więcej. Biden może więc mówić, co chce, ale najważniejsze jest to, jak ta administracja przemieni w konkrety słowne zobowiązania.
[b]Jakie konkretne działania są najważniejsze?[/b]
[wyimek]Gruzini zbudowali armię, która jest dobra, by wspierać sojuszników w Iraku czy Afganistanie, ale nie sprawdza się przy obronie przed opancerzonymi rosyjskimi brygadami[/wyimek]
W praktyce chodzi zapewnienie Gruzinom uzbrojenia potrzebnego do obrony ich kraju, a zwłaszcza broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej. Ten rodzaj armii, którą Gruzini zbudowali po tym, jaki ich kraj przekształcił się w państwo demokratyczne, jest dobry, by wspierać sojuszników w walce w krajach takich jak Irak czy Afganistan. Głównym jej elementem była lekka piechota, która zdaje egzamin podczas zagranicznych misji, ale nie najlepiej sprawdza się przy obronie przed opancerzonymi batalionami czy brygadami, których Rosjanie użyli do ataku na Gruzję. Gruzini nie mają więc potrzebnej im broni, a amerykański rząd nie zaczął jeszcze dostaw.