Skradziony w Hiszpanii samochód Ulli Schmidt psuje socjaldemokratom kampanię wyborczą. Zamiast przejść do ofensywy, partia musi się tłumaczyć z wyjazdu pani minister opancerzoną limuzyną z kierowcą na urlop.
Służbowego czarnego mercedesa klasy S ukradziono, kiedy wypoczywała w Alicante. Zarówno partner koalicyjny socjaldemokratów CDU/CSU, jak i opozycja domagają się wyjaśnień, po co pani Schmidt był potrzebny na urlopie opancerzony samochód służbowy. Padają zarzuty nadużycia i apele o dymisję.
W całym tym zamieszaniu niewielu zauważyło, że SPD rozpoczęła właśnie kampanię przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu. Jutro kandydat SPD na kanclerza Frank-Walter Steinmeier ma przedstawić swój sztab, w skład którego ma wejść Ulla Schmidt.
– Nie przewidzieliśmy tej afery w naszym kalendarzu – powiedział zdesperowany menedżer kampanii SPD Kajo Wasserhövel rozgłośni Deutschlandfunk. Według najnowszego sondażu przeprowadzonego w piątek przez instytut badań opinii Forschungsgruppe Wahlen SPD może liczyć najwyżej na 24 proc. poparcia.
Pani minister przystąpiła do kontrataku. – Używam samochodu służbowego także w celach prywatnych, bo jest to dozwolone. Wtedy płacę za przejazdy z własnej kieszeni – oświadczyła po wiecu wyborczym dla niemieckich seniorów w hiszpańskim Els Poblets. Według niej cała afera to „teatr w sezonie ogórkowym”.