W środowych wyborach komuniści, którzy rządzili krajem od 2001 r., dostali co prawda najwięcej głosów (45 proc.), ale cztery partie opozycyjne mają razem większość w 101-osobowym mołdawskim parlamencie. Jeżeli uda im się zawrzeć porozumienie, będą mogły sformować rząd bez udziału partii prorosyjskiego prezydenta Vladimira Voronina. Nie spodoba się to z pewnością władzom w Moskwie.
Politycy opozycji zapewniali wczoraj, że tak właśnie się stanie. – Bez żadnych wątpliwości będzie szeroka koalicja w interesie narodu – mówił Vlad Filat, lider Liberalnych Demokratów, którzy zajęli drugie miejsce, z wynikiem 16,4 procent.
Komuniści mogliby pokrzyżować te plany, zawierając koalicję z centrową Partią Demokratyczną, która otrzymała 12,5 procent głosów. Przywódca demokratów Marian Lupu, który jeszcze niedawno sam był członkiem partii komunistycznej, zapowiedział, że warunkiem takiego porozumienia byłoby wycofanie się z życia politycznego Voronina. Ten jednak nie zamierza pójść na emeryturę – marzy mu się rola nieformalnego przywódcy.
– Teoretycznie koalicja Partii Demokratycznej i komunistów jest możliwa, jednak Lupu zapowiada też, że nie utworzy sojuszu bez innych opozycyjnych ugrupowań – mówi „Rz” Olieg Kristał ze Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Demokracji ADEPT w Kiszyniowie.
W negocjacjach opozycji w sprawie formowania rządu partia Lupu będzie miała najsilniejszą pozycję, może bowiem zagrozić zawarciem koalicji z komunistami. Komentatorzy przewidują w związku z tym, że sformowanie koalicji nie będzie łatwe.