– Kiedy padło hasło, żeby odrestaurować zniszczony filar z ołtarzem św. Dydaka w kościele bernardynów, bez wahania włączyłam się do tej akcji – mówi "Rz" Maryla Rodowicz. Z Wilnem łączą ją silne więzy. – Mama urodziła się w Wilnie, ojciec pracował na tamtejszym uniwersytecie. Dziadkowie mieli aptekę Pod Łabędziem, koło Ostrej Bramy. Niedawno została zlikwidowana, ale napis na budynku pozostał. W kościele bernardynów mama przystąpiła do pierwszej komunii. Na bernardyńskim cmentarzu pochowani są mój dziadek, pradziadkowie, siostra mamy – opowiada.
Rodzina zebrała około 15 tys. złotych. W czwartek nastąpi poświęcenie ołtarza. – Spodziewamy się, że na uroczystość przyjedzie kilkudziesięciu członków rodziny. Będzie rodzinny obiad, z kołdunami – mówi Jan Rodowicz, syn Władysława, autora książki "Tryptyk rodzinny: Dzieje rodziny Rodowiczów". Dzień później na placu Ratuszowym Maryla Rodowicz da koncert w ramach I Światowego Zjazdu Wilniuków.
– Jadą ze mną mąż i syn, który nigdy nie był w Wilnie. Jedzie poznać korzenie i odwiedzić rodzinne miejsca – mówi.
[srodtytul]Magazyn w kościele[/srodtytul]
Okazała późnogotycka świątynia z XV wieku przed wojną tętniła życiem. Tu organizowano największe procesje. Tu znajdował się największy w Wilnie kościelny skarbiec. Słynnym chórem Hasło kierował prof. Jan Żebrowski – jeden z niewielu polskich inteligentów, którzy nie opuścili Wilna po wojnie. W 1949 r. sowieckie władze zamknęły kościół.