Czerwony tramwaj w Pradze

Komuniści są dziś trzecią siłą w czeskiej polityce. Czy po raz pierwszy od 1989 roku wejdą do rządu?

Publikacja: 28.05.2010 01:44

Kandydat ODS na premiera Petr Nečas straszy wyborców wygraną socjaldemokratycznej partii Jiřiego Par

Kandydat ODS na premiera Petr Nečas straszy wyborców wygraną socjaldemokratycznej partii Jiřiego Paroubka

Foto: Reuters

Czesi idą do urn w piątek i sobotę. Nie potrafią jednak przewidzieć, jak może wyglądać ich przyszły rząd. Największe szanse na zwycięstwo mają socjaldemokraci. Ale pierwszy raz do parlamentu mogą dostać się dwie nowe partie – konserwatywna TOP09 oraz uważana za populistyczną Sprawy Publiczne (VV), co może zwiększyć siłę prawicy. Tyle, że komuniści też trzymają się mocno.

– To będzie katastrofa dla kraju, jeśli socjaldemokraci wygrają wybory i wejdą z komunistami w koalicję. Nie wyobrażam sobie, by 20 lat po aksamitnej rewolucji komuniści znów mieli wrócić do władzy – mówi „Rz” burmistrz Pragi Pavel Bem z prawicowej rządzącej dziś Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), która – według sondaży – przegra wybory.

W Pradze trudno jednak znaleźć zwolenników komunistów. Na pikniku wyborczym ODS w centrum stolicy młodzi ludzie w niebieskich koszulkach rozdają znaczki z przekreśloną głową lidera socjaldemokratów Jiřiego Paroubka. Na jego czole czerwoną farbą namalowany sierp i młot, na dole napis: „Paroubek, czerwony karzeł!”.

– Ludzie tracą pracę, są sfrustrowani. A lewica obiecuje im wyższe pensje i gwiazdkę z nieba. Na wsi ich słuchają, ale Praga jest nasza – mówi Bem.

[srodtytul]Socjalizm XXI wieku[/srodtytul]

Dlatego Jiři Dolejš cztery lata temu usłyszał na stacji metra w Pradze: „Ty komunistyczna świnio!”. Napastników było dwóch. Bili na oślep. Dolejš przeszedł dwie operacje oka. Pokazuje bliznę. – Gorzej widzę, ale się nie poddaję – mówi. Ma 49 lat, do Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSČM) wstąpił w 1989 r. – Wszyscy wtedy oddawali legitymacje, a ja odbierałem swoją. Zostałem komunistą, bo wierzyłem, że uda się zmodernizować partię – dodaje. Posłem KSČM jest od ośmiu lat. Do niedawna był jej wiceprezesem. – To nie jest ta sama partia co kiedyś. Odcinamy się od komunistycznego reżimu. Nadal inspiracją dla nas jest Marks, ale Lenina nie ma już w programie – zapewnia, lecz dodaje, że niektórzy nadal Lenina czytają. I że z tą modernizacją nie jest łatwo. – Kapitalizm nie może istnieć wiecznie, ale stary socjalizm nadaje się do kosza. Poszukujemy nowego, na miarę XXI wieku, tylko nie możemy znaleźć. Na tramwaju wyborczym komunistów, który tuż przed wyborami jeździ po Pradze, nie ma znaku sierpa i młota. Wszędzie widać za to czereśnie, od 1990 roku nowy symbol partii – od pieśni „Czas czereśni” śpiewanej podczas Komuny Paryskiej. – Tam, gdzie pochowano komunardów, wyrosła czereśnia. To znak odrodzenia – tłumaczy Dolejš.

[srodtytul]Partia myśli o młodych[/srodtytul]

Tramwaj pełen jest pudeł z gadżetami. Czerwone balony, parasolki, długopisy, cukierki i lizaki z czereśniami, gwizdki, nawet jojo dla dzieci... Gdy na przystanku widać choć jedną osobę, motorniczy – też komunista, w czerwonym szaliku na szyi – zatrzymuje tramwaj. Nauczycielka Marta Semelova chwyta wiklinowy koszyk z gadżetami i biegnie do delikwenta. Ale ten – gdy widzi komunistyczną gazetkę „Halo” – od razu macha ręką, że nie. Tak samo jest niemal na każdym przystanku. Mamy nie pozwalają dzieciom brać balonów od komunistów. Dolejš rozkłada ręce. – W Pradze naprawdę mamy problem – przyznaje.

Partia komunistyczna przed 1989 r. miała blisko milion członków. Teraz 63 tysiące. – Młodych jest tylko dwa tysiące – przyznaje 30-latek Ludvik Šulda. Jak mówi, wstąpił do partii, bo partia myśli o młodych. Chce budować nowe mieszkania. Darmowe mają być szkoły i szpitale. – Komuniści mają spore poparcie, ale ponad 80 proc. Czechów ich nienawidzi. Niektórzy mówią, że jak dojdą do władzy, to wyemigrują – mówi politolog Tomas Labeda.

Wybory mają zakończyć kryzys polityczny, który dopadł Czechy w marcu ubiegłego roku, gdy – podczas czeskiego przewodnictwa w UE – upadł rząd Mirka Topolanka. Od tamtej pory władzę sprawował tymczasowy rząd ekspertów Jana Fischera. Czesi są jednak przestraszeni, że końca kryzysu nie widać. Ostatni stabilny rząd istniał w ich kraju w 1996 roku, a po wyborach w 2006 roku na powstanie koalicji musieli czekać wiele miesięcy.

Czesi idą do urn w piątek i sobotę. Nie potrafią jednak przewidzieć, jak może wyglądać ich przyszły rząd. Największe szanse na zwycięstwo mają socjaldemokraci. Ale pierwszy raz do parlamentu mogą dostać się dwie nowe partie – konserwatywna TOP09 oraz uważana za populistyczną Sprawy Publiczne (VV), co może zwiększyć siłę prawicy. Tyle, że komuniści też trzymają się mocno.

– To będzie katastrofa dla kraju, jeśli socjaldemokraci wygrają wybory i wejdą z komunistami w koalicję. Nie wyobrażam sobie, by 20 lat po aksamitnej rewolucji komuniści znów mieli wrócić do władzy – mówi „Rz” burmistrz Pragi Pavel Bem z prawicowej rządzącej dziś Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), która – według sondaży – przegra wybory.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 796
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił