“W lecie liczba fałszywych patroli drogowych jest większa, a ich ofiarami często padają kierowcy zagraniczni, którzy własnymi samochodami przyjeżdżają na Ukrainę” – ostrzega MSW na swojej stronie. Udziela też wskazówek: “funkcjonariusze DAI (Drogowej Inspekcji Samochodowej) posiadają służbowe legitymacje, plakietki oraz mundury z odblaskowymi paskami. Inspektor ma prawo sprawdzić takie dokumenty, jak prawo jazdy czy dowód rejestracyjny auta”.
W większych miastach funkcjonariusze DAI rozdają kierowcom ulotki z telefonami “gorących linii” i opisem wyglądu milicyjnych mundurów i wozów.
Milicja przyznaje, że oszuści noszą mundury podobne do jej, mają także podobnie oznakowane samochody. Apeluje do kierowców, by w razie wątpliwości ignorowali patrol i dzwonili do komisariatu z dowolnego telefonu, w tym komórki – na alarmowy numer 102.
Od zagranicznych kierowców fałszywa drogówka tradycyjnie żąda zakupu tzw. talonów ekologicznych za “nadmierne zanieczyszczanie środowiska”. Gazety pisały o konsulu w obwodzie dniepropietrowskim, który zapłacił za taką “usługę” półtora tysiąca dolarów. Znana jest także historia kobiety, której dziecko zatrzymano, domagając się od matki “ekologicznego okupu”. Stacja telewizyjna 1+1 informowała o “kozackich formacjach” na drogach. Ubrani w podobne do milicyjnych mundury mężczyźni wyłudzali od kierowców z zagraniczną rejestracją mandaty w wysokości od 100 do 500 hrywien (40 – 200 złotych) za “nadmierną emisję dwutlenku węgla”.
– Nie przesadzałbym ze skalą tego zjawiska. Są to przypadki odosobnione. Najwyraźniej jacyś milicjanci, niekoniecznie z drogówki, chcą dorobić do skromnej pensji – mówi “Rz” Hennadij Stambuła, reporter ukraińskiej telewizji NTN zajmujący się bezpieczeństwem na drogach. – Walka z nieuczciwą DAI byłaby skuteczniejsza, gdyby funkcjonariuszom podwyższono zarobki. Szefostwo MSW zapowiada zreformowanie resortu, w tym departamentu DAI, ale żadnych konkretów nie ujawnia – dodaje.