Wieś Szczerczewo oddaloną o trzy kilometry od drogi Prużana – Brześć od dwóch lat odwiedzają białoruscy dziennikarze. Rok temu głównym tematem relacji z tutejszego kołchozu był strajk Chińczyków, którym właściciel nie wypłacał przez kilka miesięcy pensji. Ponad 100 wygłodzonych ludzi podjęło wówczas marsz na stolicę, by poskarżyć się w ambasadzie Chin. Udało się im jednak pokonać zaledwie kilkanaście kilometrów, po czym zostali zatrzymani przez milicję. Lokalne władze odstawiły buntowników do Mińska, skąd wrócili do Państwa Środka.
Złe doświadczenia nie zniechęciły jednak Chińczyków do inwestowania w rolnictwo na ziemi brzeskiej. W tym roku w tej samej wsi zarejestrowano nowy chiński kołchoz – SinoBiełAgro. Władze zapewniają, że teraz zatrudnia głównie miejscową ludność, a na jesieni przyniesie pierwsze dochody ze sprzedaży zebranego na białoruskiej ziemi plonu.
Zacieśnianie współpracy gospodarczej Mińska i Pekinu ma zaowocować wielomilionowymi chińskimi inwestycjami w produkcję materiałów budowlanych, budowę dróg, biurowców i bloków mieszkalnych. Rząd nie wyklucza też udziału Chińczyków w budowie pierwszej białoruskiej elektrowni atomowej. Z realizowanych już projektów biznesowych największy rozgłos zyskało jednak właśnie gospodarstwo rolne w obwodzie brzeskim.
[srodtytul]Chińczycy w koszarach[/srodtytul]
Wjeżdżając do wsi, od razu zauważam na polu wielką drewnianą konstrukcję przypominającą szkielet szklarni. Nie jest jednak ani oszklona, ani przykryta folią. W środku te same co wokół chwasty. Sprzedawczyni z miejscowego sklepu zdradza mi miejsce pobytu Chińczyków. – Mieszkają na terenie dawnej jednostki wojskowej. Tuż obok sklepu, za płotem. Pan wejdzie i zapyta – mówi. Wchodzę na teren miasteczka wojskowego. W dawnych koszarowych budynkach obecnie mieszczą się rozmaite przedsiębiorstwa. Przy zakładzie produkcji mebli spotykam robotnika, który wskazuje mi drogę do dawnej żołnierskiej stołówki. Teraz jedzą tu Chińczycy. Stołówka jest już zamknięta.