Na miejscu linku do ogłoszeń erotycznych pojawił się w czasie weekendu czarny prostokąt z napisem „ocenzurowane”. Właściciele portalu nie podali powodów swej decyzji. Wiadomo jednak, że ogłoszenia „Japońskich masażystek”, „Zdesperowanych blondynek” i „Uroczych studentek” od lat wywoływały protesty stowarzyszeń walczących z handlem kobietami i prokuratorów. Ich zdaniem serwis promował prostytucję, był wykorzystywany przez stręczycieli i handlarzy ludźmi.
W zeszłym roku wskutek nacisków ze strony 40 stanowych prokuratorów generalnych szefowie Craigslist zmienili nazwę serwisu z „usługi erotyczne” na „ogłoszenia dla dorosłych”. Pobierali opłaty i sprawdzali każdy anons. Ale nadal toczyła się dyskusja na temat wolności słowa w Internecie i odpowiedzialności właścicieli portalu za posty umieszczane przez użytkowników, w tym za potencjalne przestępstwa popełniane przez osoby korzystające z serwisu.
„Craigslist zrobił o wiele więcej, niż wymaga prawo” – przekonywał szef portalu Jim Buckmaster, podkreślając, że serwis jest „liderem w zwalczaniu handlu ludźmi i ich wykorzystywania”. Tę opinię potwierdzała większość adwokatów i sędziów. Prokuratorzy, którzy nie mieli szans na wygraną na sali sądowej, wznowili więc kampanię w mediach, prosząc o osąd opinię publiczną.
[wyimek]Na miejscu linku do serwisu erotycznego jest czarny prostokąt z napisem „ocenzurowane”[/wyimek]
O ogłoszeniach erotycznych na Craigslist znów zrobiło się głośno w sierpniu, gdy samobójstwo popełnił były student medycyny czekający na proces za morderstwo masażystki, której ogłoszenie znalazł na tym portalu. W zeszłym miesiącu na łamach „Washington Post” o zamknięcie „sekcji dla dorosłych” apelowały dwie kobiety. Opowiadały, że były zmuszane do prostytucji, a klienci zamawiali ich usługi właśnie za pośrednictwem Craigslist. Decyzja o zablokowaniu ogłoszeń nie była jednak łatwa. Według szacunków agencji konsultingowej AIM Group ogłoszenia erotyczne tylko w tym roku miały przynieść właścicielom portalu prawie 45 mln dolarów dochodu.