Czy Jurij Łużkow abdykuje

Mer Jurij Łużkow obchodzi jutro w Austrii 74. urodziny. Czyżby ostatnie na tym stanowisku?

Publikacja: 20.09.2010 20:57

Mer Moskwy Jurij Łużkow stał się jednym z najbardziej wpływowych polityków w Rosji

Mer Moskwy Jurij Łużkow stał się jednym z najbardziej wpływowych polityków w Rosji

Foto: AFP

[i]Korespondencja z Moskwy[/i]

Niepodzielnie rządzący Moskwą od 18 lat Jurij Łużkow długo uchodził za człowieka nie do ruszenia. Nazywany królem stolicy i dyrektorem korporacji „Moskwa” zasiadł „na tronie” jeszcze w czasach Borysa Jelcyna i przechodził nietknięty przez kolejne polityczne burze. Plotki o jego dymisji nigdy dotąd się nie sprawdziły.

O tym, jak silna jest jego reputacja „niezatapialnego”, świadczą też trwające od kilku tygodni burzliwe spekulacje. Wszystko wskazuje na to, że jego dni są policzone, ale analitycy na wszelki wypadek podkreślają: uwierzymy, jak zobaczymy. – 75 proc., że jego głowa poleci. Główne pytanie to nie czy, ale jak to zostanie zrobione – mówi „Rz” politolog Michaił Winogradow.

– Jeśli nie wyrzucą go teraz, to dotrwa na stanowisku do przyszłej jesieni, kiedy kończy się kadencja – ocenia w rozmowie z „Rz” publicysta „Kommiersanta” Paweł Szeremiet.

[srodtytul]Dyrektor imperium[/srodtytul]

Jurij Łużkow – twierdzili niejednokrotnie jego krytycy – traktuje Moskwę jak własność. A że rosyjska stolica to państwo w państwie, w którym obraca się gigantycznymi pieniędzmi, burmistrz stał się jednym z najbardziej wpływowych polityków w kraju. – Moskwa to imperium biznesowe, w którym wiele „transakcji” załatwia się nieoficjalnie – tłumaczy Winogradow.

Inni dodają, że system latami budowany przez mera jest na nim skoncentrowany. Z otoczenia Łużkowa płyną ostrzeżenia – kiedy jego zabraknie, nikt nie będzie w stanie nad nim zapanować. Mer Moskwy cieszy się przy tym w stolicy dużą popularnością – w rankingach tradycyjnie zbiera grubo ponad 50-procentowe poparcie. Łużkow dba bowiem o moskiewskich emerytów, kombatantów, milicjantów, wydzielając im specjalne „stołeczne” premie. Posiadł też sztukę populizmu – nieraz zasłynął nacjonalistycznymi w wydźwięku deklaracjami, żądając np. ponownego ustalenia statusu Sewastopola na ukraińskim Krymie, wzywając do bojkotu towarów z Polski czy Estonii. By przypodobać się moskwianom, gromił gejów i lesbijki, chciał powiesić w Moskwie gigantyczne plakaty Józefa Stalina.

Chwilami jednak, gdy Jurij Łużkow występował publicznie z kolejnymi szalonymi propozycjami, można było odnieść wrażenie, że traci kontakt z rzeczywistością. Na przykład by zimą rozpędzać śniegowe chmury nad Moskwą za pomocą specjalnych związków chemicznych rozpylanych przez samoloty. Inny pomysł, który mer uznał za niezwykle ważny, to wyjaśnienie okoliczności pożaru Moskwy w 1812 r. podczas wojny z Napoleonem.

[srodtytul]Zmiana wiatrów[/srodtytul]

W ubiegłym tygodniu kolejne państwowe kanały emitowały dokumenty demaskujące grzechy i grzeszki mera. O tym, jak nie do końca legalnie i wyjątkowo nieprzejrzyście załatwiał intratne kontrakty dla swojej żony Jeleny Baturiny– królowej budowlanego imperium i (właśnie dzięki mężowi) najbogatszej kobiecie w Rosji. Jak w czasie letnich pożarów bardziej troszczył się o swoje pszczoły (jest zapalonym pszczelarzem) niż o duszących się w smogu mieszkańców stolicy. Telewizje wytknęły mu gigantyczne korki i zrujnowanie historycznego wizerunku miasta. To oskarżenia nienowe i doskonale znane przeciwnikom mera, ale nigdy nie padały w oficjalnych mediach. Ci, którzy – jak np. opozycyjny polityk Borys Niemcow – próbowali mówić o nich publicznie, trafiali do sądu i z kretesem przegrywali kolejne sprawy. Bo – jak mówi moskiewska ulica – sądy przecież też są Łużkowa.

Dlaczego państwowe media nagle zmieniły ton i nie przejmują się pozwami, które już zapowiedział wszechmocny polityk? Bo za telewizyjną nagonką na mera stoi sam Dimitrij Miedwiediew, a demaskujące go reportaże to „pozdrowienie z Kremla”.

Brutalne pożegnania z szefami władz lokalnych nie są w stylu Kremla (gubernatorzy i równy im rangą mer Moskwy są teraz nominowani przez Kreml, a nie wybierani w wyborach, tak jak to było do 2004 r.). Zazwyczaj decyzje o ich odwołaniu zapadają w zaciszu gabinetów. Według tradycyjnego scenariusza po kilku dniach gubernatorzy informują o dobrowolnej dymisji i odchodzą ze stanowiska z gigantyczną dożywotnią pensją i orderem za zasługi dla ojczyzny, nierzadko by zająć inne prominentne stanowisko.

Łużkow postanowił odejść od schematu i powiedział „niet”. – Próbował grać na konflikt między Miedwiediewem i Putinem, ale tym bardziej sobie zaszkodził – uważa Winogradow.

Część analityków uważa, że buńczuczne wystąpienia mera przeciwko Miedwiediewowi to demonstracja poparcia dla Putina i sygnał dla rosyjskich elit – że to wcale nie prezydent rozdaje karty. W kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich w 2012 r. i potencjalnej rywalizacji Miedwiediewa i Putina sprawa Łużkowa miałaby się stać papierkiem lakmusowym.

– Jeśli po tak jednoznacznej i zdeterminowanej kampanii, za którą stoi prezydent, mer pozostanie na swoim stanowisku, to Miedwiediew po prostu się ośmieszy – takie komentarze dominują wśród moskiewskich politologów. Jednak zdaniem Pawła Szeremieta kampania przeciwko merowi to wspólna gra rządzącego tandemu. – Putin bynajmniej nie chce bronić Łużkowa. Po prostu chce załatwić sprawę rękami prezydenta – uważa.

[i]Korespondencja z Moskwy[/i]

Niepodzielnie rządzący Moskwą od 18 lat Jurij Łużkow długo uchodził za człowieka nie do ruszenia. Nazywany królem stolicy i dyrektorem korporacji „Moskwa” zasiadł „na tronie” jeszcze w czasach Borysa Jelcyna i przechodził nietknięty przez kolejne polityczne burze. Plotki o jego dymisji nigdy dotąd się nie sprawdziły.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019