W piątek przed siedzibą opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji w Rangunie zgromadziło się kilkaset osób. Niektórzy założyli koszulki ze zdjęciem przywódczyni ugrupowania i napisem „Jesteśmy z Aung San Suu Kyi”. Inni trzymali w rękach kijki z przyklejonymi zdjęciami opozycjonistki. Niemal wszyscy się uśmiechali, chociaż policjanci w cywilu biegali wśród tłumu, robiąc ludziom zdjęcia.
– Modlę się o jej uwolnienie – mówił agencji AFP jeden z mieszkańców Rangunu. Napis na wielkim transparencie głosił: „Nadszedł czas na uwolnienie Aung San Suu Kyi”. Wielu jej zwolenników mówiło, że z tej okazji zamierza oddać krew. 65-letnia Aung San Suu Kyi – córka zamordowanego w 1947 roku birmańskiego bohatera walki o niepodległość Aung Sana – w areszcie domowym spędziła z przerwami 15 lat. Pierwszy raz została uwięziona w 1989 roku, tuż przed wyborami, które wygrała jej partia. Wkrótce otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. Ostatni raz junta przedłużyła jej wyrok w ubiegłym roku, gdy do domu noblistki położonego nad pilnie strzeżonym jeziorem w Rangunie dostał się nieproszony gość. Amerykański śmiałek przepłynął jezioro i spędził w domu przywódczyni opozycji dwa dni. Noblistce przedłużono areszt aż o 18 miesięcy.
Oficjalnie nikt z rządzącej junty wojskowej nie powiedział, kiedy opozycjonistka wyjdzie na wolność. W Rangunie panowało jednak przekonanie, że będzie to sobota, gdyż wyrok kończy się właśnie tego dnia.
– Wiem, że dekret w sprawie uwolnienia został już podpisany – mówił Tin Oo, wiceszef NLD. Również zagraniczni komentatorzy twierdzili, że junta nie ma wyjścia – musi uwolnić opozycjonistkę, by uspokoić Zachód, który pierwsze od 20 lat wybory w tym kraju uznał za sfałszowane. Głosowanie, które odbyło się w ubiegłą niedzielę, zbojkotowała partia Aung San Suu Kyi. Wygrała ugrupowanie popierane przez juntę.
Według komentatorów jest jeszcze jeden dowód na to, że władze wypuszczą noblistkę. Jej młodszy syn, mieszkający w Wielkiej Brytanii 33-letni Kim Aris, otrzymał birmańską wizę. „To znak, że pierwszy raz od dziesięciu lat pozwolą mu zobaczyć matkę” – pisały brytyjskie gazety. Suu Kyi ostatni raz widziała syna w grudniu 2000 roku. Potem junta odrzucała każdą jego prośbę o wizę.