Na samochód, którym Szahbaz Bhatti jechał do pracy, czekało trzech napastników. – Dwóch otworzyło drzwi i próbowało go wyciągnąć. Trzeci strzelał do wnętrza samochodu – opowiada świadek zdarzenia Gulam Rahim. Polityk, który był katolikiem, zmarł, zanim przewieziono go do szpitala. Mordercy pozostawili na miejscu ulotki, w których napisali, że Bhatti to „niewierny chrześcijanin", który pracuje nad zmianą prawa zakazującego bluźnierstwa przeciw Allahowi. „Każdego z was wyślemy do piekła" – ostrzegli w oświadczeniu zabójcy.
Bhatti był ministrem ds. mniejszości i jedynym chrześcijaninem w pakistańskim rządzie. Od dawna zabiegał o zmianę prawa, zgodnie z którym za obrazę proroka Mahometa grozi kara śmierci. Wielokrotnie otrzymywał pogróżki. Miał ochronę, ale zrezygnował z niej podczas wizyty w domu matki. W styczniowym wywiadzie dla BBC zapowiadał, że nie da się zastraszyć ekstremistom.
– Oni będą próbowali zamordować każdego, kto ma liberalne i postępowe poglądy. Czas, aby władze na wszystkich szczeblach powstrzymały tych morderców, którzy uderzają w fundamenty naszego państwa – oświadczył Farahnaz Ispahani, doradca prezydenta Pakistanu.
W 180-milionowym Pakistanie zaledwie 5 proc. mieszkańców nie jest wyznawcami islamu. Największą mniejszością są chrześcijanie, którzy znajdują się na samym dole społecznej drabiny. Mają kłopoty ze zdobyciem wykształcenia i znalezieniem pracy. Najczęściej są zamiataczami ulic. – Kto teraz będzie bronił naszych praw? – rozpaczała Rehman Masid, chrześcijanka z Islamabadu.
Chrześcijańska mniejszość alarmuje, że prawo zakazujące bluźnierstwa jest nagminnie wykorzystywane do represjonowania osób niebędących wyznawcami islamu. Muzułmanie wysuwają bezpodstawne zarzuty, np. aby przejąć majątek oskarżonych. A kiedy sądy ich uniewinniają, dochodzi do samosądów. Gdy grupa polityków zaczęła zabiegać o zmianę przepisów, islamiści zorganizowali masowe protesty i strajki.