Światowej sławy artysta, jeden z projektantów stadionu olimpijskiego Ptasie Gniazdo zbudowanego na igrzyska w 2008 r., został zatrzymany w niedzielę, gdy miał wsiąść do samolotu lecącego do Hongkongu. Znanego z ostrej krytyki władz Aia oskarżono o przestępstwa gospodarcze, nie wyjaśniając dokładnie, o co chodzi. Rzecznik chińskiego MSZ podkreślił, że „nie ma to nic wspólnego z prawami człowieka ani wolnością słowa”.
– Wszyscy myśleli, że Ai jest całkowicie bezpieczny ze względu na swoją sławę oraz koneksje na szczytach władzy, którymi cieszył się jego nieżyjący już ojciec, poeta Ai Qing. Nikt nie przypuszczał, że reżim może aresztować syna prominentnego komunistycznego poety – mówi „Rz” dr Steve Tsang, dyrektor Instytutu Polityki Chińskiej Uniwersytetu Nottingham. – Wydaje się zresztą, że Ai pozwalał sobie na wiele, bo czuł się chroniony przez koneksje ojca.
53-letni artysta jest kolejną osobą aresztowaną w ramach obławy na dysydentów, która rozpoczęła się w połowie lutego. Chińska policja zatrzymała w ciągu półtora miesiąca dziesiątki pisarzy, blogerów, prawników i działaczy społecznych.
Oficjalne chińskie media podają niewiele informacji o zatrzymaniu Aia. Komentator związanego z partią komunistyczną „Global Times” napisał tajemniczo, że artysta „śmiał robić rzeczy, na które inni się nie ważą”. Asystentka artysty powiedziała, że był on pod stałym nadzorem służb bezpieczeństwa, ale nie spodziewał się aresztowania. Zamierzał lecieć przez Hongkong na Tajwan, aby omówić szczegóły planowanej tam wystawy.
– Fala aresztowań ma prawdopodobnie związek z wezwaniami w Internecie do jaśminowej rewolucji w Chinach – mówi dr Tsang. Apele zaczęła rozpowszechniać grupa około dwudziestu występujących anonimowo studentów, z których ośmioro przebywa w Chinach, a reszta na emigracji. Wezwali oni Chińczyków do wyjścia na ulice, podobnie jak zrobili mieszkańcy państw arabskich. Na portalach społecznościowych pojawiają się ostatnio nowe grupy tego rodzaju. Chcą wywołać rewoltę w stylu arabskim, by obalić rząd i wprowadzić demokrację.