Sprawę opisały "Izwiestia". Według gazety dom hazardu funkcjonował od początku zeszłego roku we wchodzącym w skład budynków białoruskiej ambasady hotelu Polesie. Kasyno działało, chociaż już w 2009 roku hazard został zepchnięty w Rosji do specjalnych stref za Uralem lub wyparty za granice kraju, między innymi na Białoruś. W rosyjskiej stolicy od tego czasu nie można legalnie postawić nawet jednego jednorękiego bandyty.
Właścicielom kasyna Shangri-La udało się jednak sprytnie obejść ten zakaz: wynajęli pomieszczenia potrzebne do uprawiania nielegalnego procederu na terenie objętym immunitetem dyplomatycznym.
Według "Izwiestii" wstęp do nielegalnego kasyna na terenie ambasady był otwarty tylko dla niewielkiego grona klientów, głównie bogatych przedsiębiorców, gwiazd show-biznesu i bossów świata przestępczego.
Publikacja gazety wywołała oburzenie białoruskiej dyplomacji. Rzecznik MSZ Andrej Sawinych wydał komunikat, w którym oświadczył, że rzucający cień na białoruską placówkę artykuł to "sensacyjna fałszywka". Białoruski ambasador w Rosji Wasilij Dołgoliow zorganizował nawet dla moskiewskich dziennikarzy wycieczkę po hotelu Polesie, by zobaczyli na własne oczy, że żadnego kasyna tam nie ma.
Mimo protestów Mińska w poniedziałek rosyjski MSZ przekazał stronie białoruskiej notę, w której napisał, że posiada informacje o funkcjonowaniu na terenie ambasady nielegalnego domu gier. "Strona rosyjska zwraca uwagę stronie białoruskiej na niedopuszczalność tego rodzaju działalności, sprzecznej z konwencją wiedeńską" – czytamy w nocie.