48-letnia Mariela Castro, córka kubańskiego przywódcy, postawiła sobie za punkt honoru doprowadzenie do legalizacji związków osób tej samej płci. Na fali zmian zapowiedzianych przez jej ojca na VI Zjeździe Komunistycznej Partii Kuby próbuje skłonić wydział ideologiczny, by podjął walkę z homofobią w szeregach KPK.
– Prosili, byśmy przedstawili na piśmie wszystko, co dostarczy partii argumentów w rozmowach z działaczami – oznajmiła we wtorek dziennikarzom Mariela Castro, szefowa Narodowego Centrum Edukacji Seksualnej. Sugerowała, że zyskaliby sami działacze, którym homoseksualizm utrudnia dziś partyjną karierę.
W 2008 r. Mariela Castro wystąpiła z projektem prawa, które miało być najbardziej liberalne w Ameryce Łacińskiej. Pary osób tej samej płci pobierałyby się, żyły jak małżeństwa, dziedziczyły majątek. Transseksualiści zaś mogliby poddawać się operacjom i zmieniać płeć w dokumentach nawet bez operacji. Castro musiała się jednak wycofać z powodu ostrego sprzeciwu sił, które rzadko mówią jednym głosem: KPK i Kościoła katolickiego.
Twierdzi, że ojciec ją popiera. Chyba przekonała też stryja, bo w zeszłym roku Fidel Castro wziął na siebie winę za prześladowania gejów podczas rewolucji i przyznał, że była to „wielka niesprawiedliwość". W latach 60. przekonywał, że nie można tolerować takich wynaturzeń i że najlepszym na nie lekiem jest ciężka praca. Wysyłał gejów do obozów pracy, a w 1980 r. pozbył się wielu z nich podczas masowego exodusu Kubańczyków z portu Mariel do USA.
Pani Castro wywalczyła na razie finansowanie z budżetu państwa operacji zmiany płci. Od 2008 r. przeprowadzono ich na Kubie 26.