Do niezwykle brutalnego ataku na pikietujących na placu Wolności doszło nad ranem. – Strzelali do ludzi i podpalali namioty. Rozbili scenę i sys-temy nagłaśniające. Potem wkroczyły buldożery i po  obozowisku nie pozostał najmniejszy ślad – relacjonował w rozmowie z BBC miejscowy lekarz Abdulkadir al Gunaid.Funkcjonariusze strzelali z ostrej amunicji do uciekających ludzi. Zginęło co najmniej 20 osób, a 200 odniosło obrażenia.

– To była prawdziwa masakra. Zaciągali rannych na komisariaty – relacjonował jeden z naocznych świadków. Według innych relacji rannych zmiażdżyły gąsienice buldożerów.

Atak w położonym na południu Jemenu Taiz został ostro potępiony przez opozycję. „To zbrodnia przeciwko ludzkości. Prezydent poniesie osobistą odpowiedzialność za mordowanie obywateli. Te zbrodnie nie zostaną zapomniane. Wszystkie są dokładnie dokumentowane i ludzie, którzy ich dokonali, zostaną za nie rozliczeni“ – napisano w oświadczeniu opozycyjnej koalicji Wspólne Forum.
Zacięte walki toczą się w pobliskim mieście Zindżibar, które zostało opanowane przez islamistów. Oddziały rządowe ostrzeliwują je z  dział, wczoraj dokonały kilku nalotów z powietrza. Zdaniem władz w mieście doszło do rebelii grup powiązanych z Al Kaidą na Półwyspie Arabskim. Ich członkowie są znakomicie uzbrojeni, tylko w  jednej zasadzce zabili czterech żołnierzy.

Przedstawiciele rządu twierdzą, że celem bojowników jest obalenie reżimu Saleha i zastąpienie go islamskim kalifatem. Opozycja uważa jednak, że to jest prowokacja prezydenta. Specjalnie wycofał się z miasta i pozwolił, żeby opanowali go silni w tym regionie fundamentaliści. Teraz może straszyć świat, że jeżeli jego rząd się załamie, to Jemen pogrąży się w chaosie i zamieni w drugą Somalię.
Nadzwyczaj spokojnie było natomiast wczoraj w stolicy kraju Sanie, która w zeszłym tygodniu była areną najkrwawszych walk. Prezydent Saleh zawarł tam porozumienie o zawieszeniu broni z najsilniejszym miejscowym plemieniem, które wcześniej dołączyło do opozycji. Niepokoje w Jemenie rozpoczęły się kilka miesięcy temu pod wpływem rewolucji w innych krajach arabskich.