Piotr Kowalczuk z Rzymu
Prokurator z Neapolu Henry John Woodcock (syn Brytyjczyka i Włoszki) doszedł do wniosku, że we Włoszech działa nielegalny system władzy skupiony wokół lobbysty Luigiego Bisignaniego. W październiku ubiegłego roku założył podsłuch lobbyście, a potem ludziom, którzy się z nim kontaktowali. Tak nagrano rozmowy telefoniczne kilku ministrów, w tym prawej ręki premiera Silvia Berlusconiego, sekretarza stanu Gianniego Letty, kilkudziesięciu parlamentarzystów, wielu ludzi biznesu, m.in. szefa Ferrari, oraz dyrektorów kolei państwowych i telewizji RAI.
Bisignani ma 58 lat. Jest synem jednego z dyrektorów potężnego koncernu Pirelli. Studiował ekonomię. Pracował dla włoskiej agencji prasowej ANSA. Potem został rzecznikiem Ministerstwa Skarbu. Już jako młody człowiek z łatwością poruszał się w kręgach władzy i biznesu. Świadkami na jego ślubie byli Gianni Letta i późniejszy premier Włoch Lamberto Dini.
Dzięki zaletom towarzyskim Bisignani stał się gościem włoskich salonów, również politycznych, później zaś człowiekiem, który wszystkich zna. Z prośbą o pośrednictwo, kontakt z kimś ważnym czy choćby radę zwracali się do niego ludzie z włoskiego świecznika. Bisignani ich wysłuchiwał, przekazywał, a może i sam tworzył plotki, być może uczestniczył nawet w politycznych intrygach. Mówi o sobie „lobbysta". Zajmuje się doradztwem i kojarzeniem ludzi wspólnych interesów. Twierdzi, że w USA miałby wielkie biuro w Nowym Jorku na Wall Street, a drugie w Waszyngtonie w okolicach Pennsylvania Avenue.
Loża P4?
Zdaniem prokuratora Woodcocka Bisignani stworzył z grupy ludzi mających wpływy na szczytach władzy, a w przypadku niektórych – sprawujących władzę, organizację przestępczą działającą jak loża masońska. Dlatego prokurator nazwał wyśledzoną przez siebie grupę przestępczą P4, by nawiązać do wykrytej i rozwiązanej w 1982 roku masońskiej loży P2 – Propaganda Due (w zeszłym roku operetkowy spisek czterech emerytów podsłuchanych w restauracji nazwano P3).