UE nakarmi Koreę Północną

Komunistyczny reżim przyznał się do klęski głodu. Unia pomoże setkom tysięcy

Aktualizacja: 04.07.2011 11:25 Publikacja: 04.07.2011 07:00

Głód najbardziej zagraża dzieciom

Głód najbardziej zagraża dzieciom

Foto: Archiwum

Anna Słojewska z Brukseli

Przez najbliższe pół roku unijne paczki z żywnością mają dotrzeć do głodujących w trzech koreańskich prowincjach. Program pomocy, który obejmie 650 tysięcy ludzi i będzie kosztował 10 mln euro, ogłosi dziś w Brukseli unijna komisarz ds. pomocy humanitarnej Kristalina Georgijewa. Z "Rz" porozmawiała wcześniej i opowiedziała nam o ustaleniach unijnej misji, która na miejscu widziała głodnych ludzi.

– Ludzie głodują. Niewątpliwie niedobór kalorii w dłuższym terminie prowadzi do  wzrostu śmiertelności. Czy już  ma to miejsce? Eksperci byli tam tylko dziewięć dni. To zbyt mało, żeby zaobserwować takie przypadki. Ale niewątpliwie przy 400 kaloriach dziennie ludzie zaczynają chorować i w końcu umierają – mówi Georgijewa.

Zimowa klęska

Według ustaleń pięciu unijnych ekspertów, którzy odwiedzili Koreę Północna w maju, tak zła sytuacja żywnościowa nie wystąpiła w tym kraju od lat. Jest to splot trzech czynników. Zeszłoroczne deszcze znacząco zredukowały plony. Potem przyszła surowa zima, z temperaturą najniższą od 60 lat, a jednocześnie bardzo małą ilością śniegu. To bardzo pogorszyło zbiory wiosenne, według niektórych szacunków do 30 proc. normalnych dla tej pory plonów. Na domiar złego zwierzęta hodowlane zdziesiątkowała epidemia pryszczycy. Wszystko razem doprowadziło do dramatycznego zmniejszenia racji żywnościowych. – Z poziomu 400 gramów zbóż na początku kwietnia spadły one do 150 gramów w czerwcu. A to mniej niż garść ryżu – mówi komisarz. Eksperci oceniają, że sytuacja jeszcze się pogorszy, a pewne oznaki poprawy mogą się pojawić w październiku wraz z pierwszymi plonami. W  Korei Północnej byt aż 16 z 24 mln ludności zależy od racji żywnościowych. Według oceny ONZ 6 mln może dotknąć klęska głodu. Szczególnie narażone są dzieci do piątego roku życia, kobiety w ciąży i karmiące, ludzie starsi, pacjenci w szpitalach.

Uchylone drzwi

Unijne misje zostały potraktowane w sposób bezprecedensowy, który świadczy o tym, że faktycznie władze w Phenianie przyznały, że w ich kraju panuje głód. – Eksperci uzyskali niespotykany wcześniej wolny dostęp do szpitali, przedszkoli, żłobków, prywatnych domów, targów, centrów dystrybucji żywności. I to one wyznaczały miejsca, a nie gospodarze. Pytali np., czy mogą odwiedzić to konkretne przedszkole  i władze wyrażały zgodę – opowiada Georgijewa. Co doprowadziło do takiej otwartości? – Nie wiem oczywiście, co dzieje się w głowach północnokoreańskich przywódców.  To może być akt desperacji, bo sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Może być tak, co mówią inni uważni obserwatorzy, że następuje nieco większa otwartość – mówi bułgarska komisarz.

Unia pozostaje nieufna

 

Niezmiernie ważne jest też, że Korea Północna zgodziła się na bardzo restrykcyjny program kontroli dostaw żywności w ramach Światowego Programu Żywności (największym darczyńcą jest teraz UE, pieniądze daje też ONZ oraz pojedyncze kraje, np. Rosja, Szwecja, Luksemburg). Począwszy od  portów, przez magazyny, do  szpitali, przedszkoli, domów prywatnych. Zgadza się też na  wynajęcie międzynarodowej załogi do obsługi. – Mamy prawo nawet do 400 wizyt w miesiącu w każdym miejscu, przez które żywność przechodzi lub do którego dochodzi – mówi Georgijewa. To było kluczowe. Gdy pojechała tam unijna misja, szukała odpowiedzi na dwa pytania: czy rzeczywiście sytuacja żywnościowa jest aż tak dramatyczna, że wymagana jest pomoc humanitarna? I czy jest pewność, że jeśli Unia jej udzieli, to żywność  dotrze do  tych  650 tysięcy potrzebujących w trzech najbardziej cierpiących prowincjach? Odpowiedź na  oba pytania jest twierdząca. – Oczywiście nasze zaufanie do koreańskich władz jest wciąż ograniczone. Poprosiliśmy więc Światowy Program Żywnościowy, który za nasze pieniądze będzie kupował i rozprowadzał żywność, aby robił to w transzach. Tak abyśmy byli w stanie na bieżąco, krok po kroku, sprawdzać, czy pomoc dociera do potrzebujących. I dopiero na tej podstawie uruchamiać kolejne transze. To będzie trwało najbliższe trzy miesiące, spodziewany okres najgorszych braków żywności – dodaje komisarz.

Wsparcie jest jednorazowe, bo według Brukseli pomoc humanitarna powinna być używana tylko w dramatycznych sytuacjach, a nie być substytutem dla systemowych rozwiązań. – Mamy nadzieję, że następne zbiory będą lepsze, warunki się poprawią. Musi nastąpić rozwój, żeby gospodarka wytwarzała więcej produktów rolnych, żeby wprowadzić mechanizmy rynkowe. Mamy mały program pomocy rozwojowej dla Korei Północnej i jego celem jest właśnie taka pomoc, żeby ten kraj był w stanie sam wykarmić swoich ludzi – wyjaśnia Georgijewa.

Anna Słojewska z Brukseli

Przez najbliższe pół roku unijne paczki z żywnością mają dotrzeć do głodujących w trzech koreańskich prowincjach. Program pomocy, który obejmie 650 tysięcy ludzi i będzie kosztował 10 mln euro, ogłosi dziś w Brukseli unijna komisarz ds. pomocy humanitarnej Kristalina Georgijewa. Z "Rz" porozmawiała wcześniej i opowiedziała nam o ustaleniach unijnej misji, która na miejscu widziała głodnych ludzi.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019