Kampanię na rzecz przywrócenia wielożeństwa w religii judaistycznej rozpoczęła ortodoksyjna organizacja Habayit Hayehudi Hashalem. – Tora nie zabrania mężczyźnie posiadania więcej niż jednej żony – zapewnia szef grupy rabin Jehezkel Sopher. On sam ma jedną żonę, ale, jak zapewnia w wywiadzie dla „Jerusalem Post", ma już „pozwolenie na drugą". Czyje? Tego nie wiadomo, bo zarówno samo Państwo Izrael, jak i Naczelny Rabinat tego kraju surowo zakazują poligamii.
Zdaniem Sophera przywrócenie wielożeństwa rozwiązałoby jednak wiele problemów nękających Izrael. Przede wszystkim zwiększyloby żydowską populację kraju o 10 proc., co pozwoliłoby wygrać „demograficzną wojnę z Arabami". Samotne kobiety – tych ostatnich jest więcej niż mężczyzn – znalazłyby sobie bowiem partnerów.
Znudzeni swoimi żonami mężczyźni przestaliby zaś dopuszczać się zdrad małżeńskich. Nie mieliby kochanek i nie korzystali z usług prostytutek. To ostatnie poprawiłoby moralną kondycję społeczeństwa. – Monogamia nie jest żydowska. Przyjęliśmy ją pod wpływem katolików – powiedział rabin. Miało to nastąpić około 1000 lat temu w Niemczech.
Sukces starań homoseksualistów o prawo do małżeństwa zachęca innych
Według Sophera monogamia uniemożliwia 15 procentom kobiet w wieku rozrodczym wzięcie ślubu. „Cierpi na tym żydowski naród". – Poza tym – przekonuje duchowny – mamy do czynienia z etniczną dyskryminacją. Państwo przymyka bowiem oko na to, że wielu Beduinów ma po kilka żon. Jeżeli zrobiłby to Żyd, od razu wsadziliby go do więzienia – podkreślił. Pomysły rabina spotkały się z bardzo chłodną reakcją izraelskiego rabinatu.