Korespondencja z Berlina
Budowa właśnie się rozpoczęła i za kilka tygodni na 17-metrowej steli w centrum Berlina zostanie umieszczona podobizna Georga Elsera, organizatora nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera.
– To symbol spóźnionego triumfu uczciwego i prostego człowieka, który pragnął ocalić Niemcy – mówi Rolf Hochhuth, znany pisarz i pomysłodawca pomnika. Monument powstaje nieopodal muzeum Topografia Terroru, o krok od Bramy Brandenburskiej i pomnika Holokaustu. Te miejsca, odwiedzane przez miliony turystów, gdzie kiedyś mieściła się centrala hitlerowskiej machiny śmierci, zarezerwowane były do tej pory dla pamięci o zbrodniach III Rzeszy.
Teraz wkracza w ten rejon pamięć o tym, że w narodzie sprawców były także jednostki, które ratowały honor całego narodu. Jak Georg Elser, prosty stolarz, który działając w pojedynkę, podłożył bombę 8 listopada 1939 roku w monachijskiej piwiarni Bürgerbräukeller, gdzie przemawiał Hitler. Führer opuścił jednak to miejsce wcześniej, niż przewidywano. Zginęło osiem osób, a ponad 60 odniosło rany. Elser został aresztowany jeszcze tego samego dnia. Lata spędził w Dachau i zginął na wyraźne polecenie Hitlera dopiero na miesiąc przed końcem III Rzeszy. – Chciałem uniknąć wojny – tłumaczył Elser swój czyn po aresztowaniu.
– Przez wiele powojennych lat widziano w Elserze terrorystę i kryminalistę, który zasługuje na potępienie – przypomina prof. Wolfgang Wippermann, historyk. Ale wtedy nawet pułkownik von Stauffenberg, autor zamachu na Hitlera w jego kwaterze w pobliżu Kętrzyna, traktowany był nierzadko jako zdrajca. Mowa była też o tym, że spisek na życie Hitlera miałby służyć jako swego rodzaju „alibi za Auschwitz". – To już przeszłość. Dzisiaj pomnik Georga Elsera jest świadectwem normalności – przekonuje Wippermann.