Konserwatywny premier David Cameron wysłał list do szefów rządów państw brytyjskiej Wspólnoty Narodów (Commonwealth) z propozycją zmiany reguł rządzących sukcesją w brytyjskiej monarchii. Projekt zakłada likwidację zasady pierwszeństwa męskich potomków przed żeńskimi w dziedziczeniu korony. Obecnie jeśli królewska córka ma młodszego brata, to na tronie zasiądzie on, a nie ona. Elżbieta II została królową, bo w ogóle nie miała braci, tylko jedną młodszą siostrę.
„Zabiegamy o równość płci we wszystkich dziedzinach naszego życia i jest anomalią, że w regułach odnoszących się do najwyższej funkcji publicznej zachowaliśmy wyższość mężczyzn" – napisał Cameron w liście cytowanym przez dziennik „Guardian". Według wciąż obowiązującego prawa z 1701 r. zmiany reguł dziedziczenia wymagają zgody wszystkich 16 krajów Wspólnoty, w których brytyjski monarcha jest głową państwa. Najważniejsze z tych państw to obok Wielkiej Brytanii Kanada, Australia oraz Nowa Zelandia.
– Kanada podejmie pracę nad tą kwestią z premierem Cameronem i innymi przywódcami – zadeklarowała rzeczniczka kanadyjskiego premiera Sara MacIntyre. Jeszcze niedawno premier Stephen Harper mówił, że „Kanadyjczycy nie chcą otwierać debaty na ten temat".
Zmiana reguł sukcesji ma zostać omówiona 28 – 30 października na obradach szefów rządów Wspólnoty w australijskim Perth. Choć Cameron chce równouprawnienia kobiet i mężczyzn, nie zaproponował zniesienia innej dyskryminacyjnej reguły prawa sukcesyjnego – przepisu, który zabrania dziedziczenia tronu przez katolika.
Brytyjskie prawo sukcesyjne dyskryminuje tylko to jedno wyznanie. Muzułmanin, żyd, buddysta czy ateista może zostać królem. Antykatolicki przepis, uchwalony przez zwycięskich protestantów po obaleniu w 1688 r. ostatniego katolickiego króla Anglii Jakuba II, chciał znieść poprzedni, laburzystowski rząd, ale nie zdążył przeforsować swojej reformy.