Bez jednego wystrzału

Obraz z bezpilotowego samolotu rozpoznawczego scan eagle jest bardzo wyraźny. Dokładnie widać, jak grupa komandosów z Lublińca przemieszcza się wśród glinianych ścian w jednej z afgańskich wiosek. Widziane z góry małe sylwetki przenoszą coś w stronę pobliskiego wąwozu.

Publikacja: 23.11.2011 16:29

Bez jednego wystrzału

Foto: rp.pl, Janusz Walczak

- To beczki z materiałami wybuchowymi – wyjaśnia Ofi dowódca grupy bojowej komandosów z Lublińca w Warriorze. - Patrz, zaraz będą wysadzać.

Siedzimy w pomieszczeniach dowództwa. Daje się wyczuć podekscytowanie i pewne napięcie. Większość operatorów rano wyleciała śmigłowcami Samodzielnej Grupy Powietrzno – Szturmowej na operacje. W bazie zostało tylko kilka osób, które muszą ją koordynować.

Galeria zdjęć komandosów w Afganistanie

Wcześniej jednak  wszystkie szczegóły akcji zostały bardzo precyzyjnie zaplanowane. Oficerowie wywiadu wojskowego zdobyli informacje, że w tej właśnie wiosce znajduje się duże składowisko materiałów wybuchowych. Już na miejscu okazało, że jest tego ponad tona. - Kilkadziesiąt beczek, wypełnionym materiałem wybuchowym to gotowe bomby – wyjaśniają mi komandosi. Tego materiału wystarczyłoby na zniszczenie co najmniej kilku kołowych transporterów opancerzonych Rosomak, nie wspominając o mniej odpornych na wybuch pojazdach.

Widzę, jak ten śmiercionośny dla żołnierzy, ale też dla zwykłych cywili, ładunek „idzie z dymem”. Chmura unosi się na kilkaset metrów nad wąwozem. Choć eksplozję obserwuję tylko na ekranie mam świadomość, że jest potężna. - Robi wrażenie, co? – pyta dowódca grupy.

- Niezły czarno-biały film akcji – śmieje się inny z komandosów.

Gdy materiały wybuchowe są już unicestwione, nadlatują śmigłowce. Komandosom z Lublińca wystarcza zaledwie kilka chwil, by się do nich załadować. - Jedziemy – słyszę i wskakuję do hummera. Razem czekamy na jego podwładnych na helipadzie (tak nazywa się lądowisko dla śmigłowców). Stoimy na dachu hummera i wypatrujemy. Pierwszy przyleciał Mi-24, który osłaniał operację z powietrza. Za chwilę wyłoniły się jeszcze transportowe Mi-17.

Ofi podbiega do „siedemnastek” zanim jeszcze ich wirniki zdążyły stanąć. Widać, że jest bardzo dumny  ze swoich chłopaków. - Widzisz, nie ma tutaj mamy ale jest tata – mówi jeden z operatorów pokazując na dowódcę, który podchodząc do każdego ze swoich podwładnych wita się, gratuluje. A jest za co,  jego ludzie zupełnie zaskoczyli przeciwnika. Operacja została przeprowadzona błyskawicznie, bez jednego wystrzału.

Wieść szybko rozeszła się po bazie. Gdy komandosi z Lublińca już po akcji przyszli do stołówki na obiad, wiele osób podchodziło do nich i gratulowało. - Chłopaki robią tutaj świetną robotę. Dzięki nim mniej pojazdów wpada na „ajdiki” (IED – improwizowane ładunki wybuchowe), mniej ludzi ginie, czy zostaje rannych – mówi jedna z żołnierek.

Operację przejęcia magazynu materiałów wybuchowych nadzorował osobiście Krzysiek - dowódca zespołu bojowego komandosów z Lublińca (Task Force – 50). Kilka godzin przed akcją przyleciał do Warriora z Ghazni. To kolejny sukces jego ludzi na misji w Afganistanie. Kilka dni temu zatrzymali Mulla Addula Wakhila, taliba ze szczytu koalicyjnej listy najbardziej poszukiwanych przestępców tzw. JPEL (Jonin Priority Effects List).

 

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019