Także portal blogowy Żiwoj Żurnał w ostatnich dniach był kilkakrotnie atakowany przez hakerów.
Tymczasem dyrektor biura techniki specjalnej MSW Aleksiej Moszkow zażądał likwidacji anonimowości w Internecie. Jego zdaniem sieci społecznościowe „niosą potencjalne zagrożenie dla fundamentów społeczeństwa", gdyż używają ich „grupy ekstremistyczne". Przewodniczący stowarzyszenia Memoriał Oleg Orłow nazwał wypowiedź Moszkowa „pierwszą jaskółką" ataku władzy na wolność w sieci. Kilka godzin później szef MSW Raszid Nurgaliew powiedział jednak, że jego resort nie ma zamiaru wprowadzać wymogu rejestracji internautów.
Rosja już kilka miesięcy temu opracowała projekt konwencji ONZ zezwalający poszczególnym państwom na odcinanie własnym obywatelom dostępu do serwisów internetowych, w tym umieszczonych na serwerach znajdujących się w innych krajach.
Już ponad 30 tys. osób zapowiedziało na Facebooku obecność na planowanej na sobotę manifestacji opozycji. Na innych portalach społecznościowych uczyniło to ok. 20 tys. Wiec ma się odbyć na placu Rewolucji w centrum Moskwy.
Władze zachowują się nerwowo. W środę najpierw zgodziły się na manifestację o liczebności do... 300 osób. Kilka godzin później wycofały zgodę ze względu na „nagłą konieczność remontu instalacji wodociągowej". Jeszcze później stwierdziły, że feralną rurę udało się nieoczekiwanie już wymienić i demonstracja może się odbyć. Zaproponowały jednak jej przeniesienie na plac Błotny, gdzie jest znacznie więcej miejsca. Organizatorzy odmówili.
W sobotę demonstranci mają żądać już nie tylko unieważnienia wyborów do Dumy i rozpisania nowych, ale też odwołania przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej Władimira Czurowa, zarejestrowania partii, którym władze odmówiły rejestracji, i zniesienia cenzury w rządowych telewizjach. Demonstracje mają się odbyć również w kilku innych rosyjskich miastach, m.in. w Petersburgu, Tomsku, Rostowie i Kirowie.