W czwartek oficjalnie usunięto ostatnią przeszkodę, jaką był sprzeciw niemieckich chadeków.
Zrzeszająca chadeckie ugrupowania Europejska Partia Ludowa (EPL) osiągnęła kompromis i na zakończonym w Marsylii kongresie przyjęła rezolucję w sprawie Ukrainy. Chociaż ostro potępia władze w Kijowie za skazanie na siedem lat więzienia Julii Tymoszenko, to jednocześnie popiera parafowanie umowy z Ukrainą.
– Na Ukrainie toczy się bój dwóch tytanów: zwolenników związków z Rosją i zwolenników integracji z Unią Europejską. Trzeba było więc wysłać sygnał, że nie odcinamy się od Ukrainy, aby przeciwnicy zbliżenia z Zachodem nie mieli pretekstu do podsycania antyunijnych nastrojów – mówi „Rz" eurodeputowany PO Bogusław Sonik.
Niemcy niechętnie ustąpili w sprawie umowy. Chociaż na początku grudnia poparli rezolucję w Parlamencie Europejskim wzywającą do jej parafowania, to w rzeczywistości wcale nie zamierzali się na to zgodzić. Za kulisami toczyły się negocjacje. – W sprawie rezolucji wykręcono im rękę, ale dalej nie byli przekonani – tłumaczy Sonik.
Wiele krajów zastrzega, że parafowanie umowy to właściwie gest symboliczny. Do tego, aby porozumienie mogło wejść w życie, konieczne będzie jego podpisanie, a potem ratyfikowanie przez wszystkie kraje UE. To się jednak nie stanie, dopóki ukraińskie władze nie pokażą, że zależy im na demokratyzacji kraju. Podstawowym warunkiem jest uwolnienie Julii Tymoszenko. Miało o tym przypomnieć zaproszenie jej córki na kongres chadeków do Marsylii. Eugenia Carr-Tymoszenko w emocjonalnym wystąpieniu mówiła o szybko pogarszającym się stanie zdrowia matki.