Kto stawi czoła Obamie

Prawybory w USA. Mitt Romney może być za tydzień niemal pewny nominacji. To nie udało się dotąd żadnemu republikaninowi

Aktualizacja: 03.01.2012 01:20 Publikacja: 03.01.2012 00:48

Głosowanie w Iowa to początek serii amerykańskich prawyborów

Głosowanie w Iowa to początek serii amerykańskich prawyborów

Foto: AP, Chris Carlson Chris Carlson

Po miesiącach niezwykle chaotycznej kampanii nadszedł czas na wielki sprawdzian i eliminację najsłabszych kandydatów. Po  dzisiejszych prawyborach w Iowa – ma w nich wziąć udział ok. 120 tys. osób – z wyścigu po partyjną nominację wycofa się zapewne co najmniej jeden z siedmiu kandydatów. Zwycięzca może zaś zyskać przewagę, która bardzo mu się przyda podczas kolejnych miesięcy walki.

Głosowanie w Iowa to bowiem dopiero początek całej serii prawyborów. W następny wtorek Ameryka będzie śledzić głosowanie w New Hampshire. Jeszcze w styczniu prawybory odbędą się też w Karolinie Południowej i na Florydzie. Zwolennicy republikanów w kolejnych siedmiu stanach będą głosować przed tzw. superwtorkiem, gdy jednego dnia zagłosują mieszkańcy aż 12 stanów.

Zwycięski kandydat potrzebuje poparcia ponad połowy z 2282 delegatów na konwencję partyjną. Ich liczba w danym stanie jest proporcjonalna do liczby mieszkańców. Delaware deleguje ich więc 28, a Kalifornia 172. Oficjalne namaszczenie partyjnego zwycięzcy odbędzie się podczas konwencji pod koniec sierpnia. Na początku września podczas swojej konwencji Partia Demokratyczna oficjalnie wyznaczy na kandydata Baracka Obamę.

Według najnowszych sondaży i w Iowa, i w New Hampshire na prowadzeniu jest Mitt Romney. Były gubernator Massachusetts nie jest wprawdzie ulubieńcem republikańskich mas, ale stopniowo udaje mu się przekonywać coraz więcej osób, że to on ma największe szanse, aby w listopadzie pokonać Obamę. Jeśli wygra i dziś, i za tydzień, przejdzie do historii jako pierwszy republikanin, któremu to się udało. Według partyjnych strategów losy walki o nominację mogłyby być wówczas praktycznie przesądzone.

Na razie co bardziej konserwatywni republikanie wciąż nie są pewni, czy naprawdę mogą Romneyowi zaufać. Ten już jednak walczy z Obamą, oskarżając prezydenta o to, że "nie rozumie Ameryki" i próbuje zmienić ją na modłę europejskich państw opiekuńczych.

Według sondażu gazety "Des Moines Register" w Iowa po piętach depcze Romneyowi lider libertarian Ron Paul (odpowiednio mają oni 24 i 22 proc. poparcia). – Mogę zająć pierwsze albo drugie miejsce – mówił CNN Ron Paul. Ale nawet jeśli wygra w Iowa, to i tak nie ma szans na pokonanie Obamy.

Na trzecie miejsce niespodziewanie wysunął się konserwatywny Rick Santorum

(15 proc. poparcia). Były senator z Pensylwanii chwalił się na wiecach, że jest jedynym kandydatem, który objechał wszystkie 99 hrabstw w Iowa.

Były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich – niedawny lider sondaży – spadł na czwartą pozycję (w Iowa miał ostatnio 12 proc. poparcia). Wynik pierwszych prawyborów może być jednak wielką niespodzianką, ponieważ 41 proc. pytanych do końca mówiło, że ciągle może zmienić zdanie.

USA czeka wielka zmiana

Daniel Pipes konserwatywny komentator

Kandydaci zacięcie walczą o republikańską nominację. Czy jednak którykolwiek z nich ma szansę pokonać Baracka Obamę?

Daniel Pipes: Oczywiście, że tak. Popularność Obamy wynosi obecnie około 44 procent, a to za mało, aby wygrać. Republikanie mają teraz mnóstwo energii, której brakuje obozowi demokratów. To odwrotna sytuacja do tej, którą obserwowaliśmy w 2008 roku. Kluczowe znaczenie dla tego, kto w listopadzie wygra wyścig do Białego Domu, będzie miało to, kogo poprą wyborcy niezależni, którzy w ostatnich latach zyskali decydujący głos. Na razie nie wiemy zaś, kogo zdecydują się oni poprzeć.

Część konserwatywnych wyborców i komentatorów krytykuje jednak kandydatów republikanów, zauważając, że nie są to najmocniejsi politycy.

W tym momencie rzeczywiście republikanie krytycznie podchodzą do swoich kandydatów. Obserwujemy na przykład walkę Newta Gingricha z Mittem Romneyem, ale gdy wyłoniony zostanie już jeden kandydat, to zwolennicy Partii Republikańskiej staną za nim murem.

Jak zmieni się polityka Białego Domu, jeśli zasiądzie w nim republikanin?

Wszyscy kandydaci poza Ronem Polem prowadziliby bardziej asertywną i zdecydowaną politykę zagraniczną niż Barack Obama. Są bardziej od niego dumni z faktu, że są Amerykanami i skłonniejsi do obrony amerykańskich interesów na świecie.

Czy to oznacza również bardziej stanowcze podejście Waszyngtonu do Moskwy?

Tak. Między innymi do Rosji, ale nie tylko. Wszyscy kandydaci poza Ronem Paulem mówią o tym, jak niebezpieczny byłby nuklearny Iran i sugerują, że będą bardziej niż prezydent Obama skłonni do użycia siły. Nie wiadomo jednak oczywiście, jak by się zachowali, gdyby rzeczywiście wygrali wybory.

Nie wiemy też, jak bardzo różnią się w tej sprawie od Baracka Obamy, bo o jego obecnych działaniach w sprawie Iranu dowiemy się zapewne dopiero po latach.

—rozmawiał Jacek Przybylski

Mitt Romney były gubernator Massachusetts

Najlepszy kandydat według Wall Street oraz miliarderów, z których ponad 40 wpłaciło już pieniądze na jego kampanię. Opowiada się za zmniejszeniem podatku od przedsiębiorstw, zredukowaniem wydatków Białego Domu oraz zmniejszeniem regulacji, jakie ekipa Baracka Obamy nałożyła na gospodarkę. Opowiada się też za uchyleniem reformy zdrowia Obamy, choć jako gubernator Massachusetts wspierał bardzo podobne rozwiązanie. Jest przeciwnikiem amnestii dla nielegalnych imigrantów i zwolennikiem uznania angielskiego za oficjalny język USA. Uważa, że Iran nie może wejść w posiadanie broni atomowej, ale jako prezydent siły militarnej użyłby w ostateczności. Zamierza bronić prawa federalnego (DOMA), które za małżeństwo uznaje związek kobiety i mężczyzny.

Ron Paul kongresmen z Teksasu

Ulubieniec libertarian. Zwolennik jak największego ograniczenia roli rządu federalnego, ogromnych cięć w wydatkach oraz zbilansowanego budżetu państwa. Chciałby zlikwidować podatek dochodowy od zysków kapitałowych i nieruchomości. Uważa, że należy obalić „państwo opiekuńcze", które przyznaje zasiłki przyciągające nielegalnych imigrantów. Chciałby też skończyć z „zasadą ziemi" automatycznie przyznającą amerykańskie obywatelstwo wszystkim urodzonym na terenie Stanów Zjednoczonych. Przeciwnik reformy zdrowia opracowanej przez ekipę Baracka Obamy i zwolennik nauczania w domach. Przeciwstawia się interwencjonistycznej polityce zagranicznej oraz agresywnej retoryce antyirańskiej, tłumacząc, że ma ona na celu tylko zbudowanie poparcia dla kolejnej wojny.

Rick Santorum były kongresmen z Pensylwanii

Zwolennik bardziej zdecydowanej polityki zagranicznej i stanowczego podejścia wobec władz w Teheranie. Obiecuje, że jako prezydent nie dopuści do tego, aby Iran kiedykolwiek miał broń atomową. Zlikwidowałby też stanowisko ambasadora Stanów Zjednoczonych w Syrii i pogłębił sojuszniczą współpracę z Izraelem. Praktykujący katolik oraz wzorowy mąż i ojciec czwórki dzieci opowiada się za przyjęciem poprawki do konstytucji zabraniającej małżeństw osób tej samej płci. Kategorycznie sprzeciwia się prawu do aborcji, przekonując, że powinna być ona nielegalna niezależnie od okoliczności. Chce wprowadzenia kar dla pracodawców, którzy zatrudniają nielegalnych imigrantów. Opowiada się również za uproszczeniem systemu podatkowego i wspieraniem innowacyjności przedsiębiorstw.

Newt Gingrich były kongresmen z Georgii

68-latek, były szef Izby Reprezentantów i współautor „kontraktu z Ameryką", w latach 90. przyczynił się do przełomowego wyborczego zwycięstwa republikanów. Opowiada się za zmianą reżimu w Iranie, przekonując, że wystarczy przyjąć nową, bardziej stanowczą politykę wobec Teheranu, aby dokonać jej w ciągu jednego roku. Jako prezydent zbombardowałby irańskie instalacje atomowe, jeśli miałoby to zapobiec uzyskaniu przez ten kraj broni atomowej. Jest m.in. zwolennikiem utrzymania na stałe wprowadzonych za Busha ulg podatkowych i zwolennikiem wprowadzenia „opcjonalnego" podatku liniowego. Spore kontrowersje wzbudził jego pomysł, aby pozwolić zostać w Stanach Zjednoczonych tym nielegalnym imigrantom, którzy w Ameryce mieszkają od lat.    —oprac. jap

Po miesiącach niezwykle chaotycznej kampanii nadszedł czas na wielki sprawdzian i eliminację najsłabszych kandydatów. Po  dzisiejszych prawyborach w Iowa – ma w nich wziąć udział ok. 120 tys. osób – z wyścigu po partyjną nominację wycofa się zapewne co najmniej jeden z siedmiu kandydatów. Zwycięzca może zaś zyskać przewagę, która bardzo mu się przyda podczas kolejnych miesięcy walki.

Głosowanie w Iowa to bowiem dopiero początek całej serii prawyborów. W następny wtorek Ameryka będzie śledzić głosowanie w New Hampshire. Jeszcze w styczniu prawybory odbędą się też w Karolinie Południowej i na Florydzie. Zwolennicy republikanów w kolejnych siedmiu stanach będą głosować przed tzw. superwtorkiem, gdy jednego dnia zagłosują mieszkańcy aż 12 stanów.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017