Dyplomata, odnosząc się do problemu kradzieży samochodów w regionach graniczących z Polską, powiedział, że jest to przede wszystkim problem niemieckiej policji. Dodał, że "być może zbyt łatwo jest ukraść w Niemczech samochód".

Wypowiedź polskiego ambasadora zirytowała niemieckich policjantów. Szef związku zawodowego funkcjonariuszy Bodo Pfalzgraf zarzuca dyplomacie "arogancję i ignorancję".

Także niemiecka prasa dopytuje, czy to wina Niemców, że giną im samochody.

Niektórzy niemieccy politycy z regionów graniczących z Polską przyznają jednak rację polskiemu ambasadorowi. Ich zdaniem, niemiecka policja rzeczywiście nie radzi sobie z problemem - głównie przez braki kadrowe.

Media przypominają przy okazji, że od momentu wejścia Polski do strefy Schengen liczba kradzieży samochodów w regionach przygranicznych zaczęła szybko rosnąć. W 2007 roku we Frankfurcie nad Odrą skradziono tylko 52 pojazdy, w 2010 roku - ponad 300.