Republikanie wybiorą dziś swego kandydata na prezydenta w dwóch niezwykle ważnych stanach - Michigan i Arizonie. Według wszystkich sondaży w Arizonie bez problemów powinien wygrać Mitt Romney. W Michigan sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Romney dorastał w Michigan, całe jego polityczne życie jest związane z tą częścią Stanów Zjednoczonych. Większość z licznych sondaży przeprowadzonych w ostatnich dniach w tym stanie daje mu minimalną - w granicach błędu statystycznego - przewagę nad największym rywalem Rickiem Santorumem. Jeden sondaż daje równie minimalną przewagę Santorumowi. Reszta kandydatów się nie liczy.
Wielu publicystów uważa, że jeśli Romney przegra Michigan, to straci szanse na nominację. Miałoby się tak stać, bo większość republikańskich wyborców uznałaby, że skoro Romney nie potrafi wygrać w tak sobie przyjaznym stanie, to nie nadaje się na kandydata na prezydenta. A już za tydzień prawybory odbędą się aż w dziesięciu stanach jednocześnie - i przegrywając większość z nich Romney rzeczywiście przekreśliłby swoje szanse.
Podobne przepowiednie zbiera też Santorum. Jeśli były senator, ulubieniec religijnej prawicy, przegra dziś w obu stanach - głoszą eksperci - jeszcze szanse na elekcję zmaleją do zera. Jeśli wygra w obu, będzie faworytem. Jeśli wygra w jednym ze stanów, prawdopodobnie w Michigan, bratobójcza walka Republikanów będzie trwała.
Prawda jest jednak taka, że ani Santorum, ani Romney, ani pozostali republikańscy kandydaci nie wycofają się z wyścigu bez względu na wyniki dzisiejszego głosowania, które powinniśmy poznać w środę nad ranem czasu polskiego.