Wczoraj około 11.30 – po 32 godzinach oblężenia – członkowie elitarnej francuskiej jednostki policji wkroczyli do mieszkania islamisty, który zamordował siedem osób w Tuluzie i Montauban. 23-letni Mohammed Merah ukrywał się w łazience. Po wymianie ognia, podczas której policjanci i zabójca wystrzelili około 300 naboi, terrorysta, który twierdził, że chciał „rzucić Francję na kolana w odwecie" za jej udział w wojnie w Afganistanie i zakaz noszenia burki, wyskoczył przez okno. Zginął na miejscu.
Jego śmierć to epilog najbardziej brutalnego ataku islamskiego terrorysty we Francji od czasu, gdy rozpoczęła się globalna walka z al Kaidą. Jego zbrodnie wywołały jednak lawinę pytań o to, jak to możliwe, że francuski kontrwywiad przegapił zagrożenie ze strony młodego mężczyzny algierskiego pochodzenia, który miał się szkolić w obozach al Kaidy na pograniczu afgańsko-pakistańskim.
Szef dyplomacji Alain Juppé tłumaczył wczoraj, że rozumie tego typu wątpliwości, ale uważa, że nie ma powodu, by sądzić, iż była to porażka służb specjalnych. Podobnego zdania jest generał Jean-Vincent Brisset z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych w Paryżu. – To nie był klasyczny dżihadysta, ale nowy typ terrorysty, który wymykał się starym klasyfikacjom. Takie ataki mogą się zdarzyć w każdej chwili – mówił „Rz".
Francuski prezydent ogłosił więc wczoraj program działań mających zapobiec podobnym tragediom. Władze rozpoczną walkę z użytkownikami portali, które „usprawiedliwiają akty terroru" i służą ekstremistom do szerzenia ideologii. – Od teraz każdy, kto będzie regularnie wchodził na strony internetowe propagujące terroryzm lub podburzające do nienawiści i przemocy, będzie podlegał odpowiedzialności karnej – oświadczył wczoraj Nicolas Sarkozy.
Prezydent chce karać wszystkich, którzy udadzą się do radykalnych islamskich obozów, nawet jeśli nie popełnili jeszcze żadnych przestępstw na francuskiej ziemi. Sarkozy – który dzięki sprawnemu działaniu po atakach w Tuluzie i Montauban zdołał wysunąć się na pierwsze miejsce w sondażach przed kwietniowymi wyborami prezydenckimi – nakazał też zbadanie, czy francuski system penitencjarny nie zamienił się w wylęgarnię terrorystów.