Korespondencja z Rzymu
„Mamy kolejny rekord Europy!" – pokpiwają włoskie media, komentując informację, że w 2010 roku włoskie partie otrzymały z budżetu aż 289 mln euro. Systemy finansowania partii w krajach UE różnią się, jeśli jednak zsumować wszystkie dotacje pochodzące z pieniędzy publicznych, okazuje się, że liczniejszych o 23 mln Niemców ugrupowania polityczne kosztują rocznie 133 mln euro, Hiszpanów – 82 mln, Francuzów – 80 mln, a Brytyjczyków zaledwie 12 mln. Co więcej, we Włoszech prasa partyjna dostaje z budżetu w sumie 50 mln euro dotacji rocznie. Rekordzistka jest historycznie związana z Włoską Partią Komunistyczną „L'Unita" – 6,3 mln euro.
Tej szczodrości towarzyszą niebagatelne ulgi podatkowe dla osób prywatnych, wspierających partie polityczne. Jeśli obywatel, zamiast zapłacić podatek dochodowy od 100 tys. euro, przekaże taką sumę partii, zostanie mu w kieszeni niemal 20 tys. euro więcej. Jeśli chciałby te pieniądze przeznaczyć np. na fundację walki z rakiem, „zyska" 392 euro.
O ile w innych krajach partyjne finanse kontrolowane są przez organ niezależny, np. w Hiszpanii przez Trybunał Obrachunkowy, a w Niemczech przez firmy audytorskie, o tyle we Włoszech trudnią się tym partyjni rewizorzy, zazwyczaj podpisujący jedynie podsunięte im dokumenty. Właśnie dlatego, co wyszło na jaw w lutym tego roku, skarbnik lewicowej partii Margherita mógł wyprowadzić z kasy ponad 20 mln euro. W zeszłym tygodniu wybuchł z kolei skandal dotyczący finansów Ligi Północnej, sprawującej władzę w bogatych północnych regionach Veneto i Lombardii. Jej założyciel i szef Umberto Bossi ustąpił ze stanowiska, gdy wyszło na jaw, że z partyjnej kasy na remont jego willi, prywatne potrzeby synów, żony i najbliższych współpracowników wydano co najmniej 3,5 mln euro. Niemal codziennie media przynoszą nowe informacje o aferze, którą zajmują się aż trzy prokuratury.
W kontekście obu afer informacja o włoskim rekordzie Europy w wysokości finansowania partii z pieniędzy publicznych wywołała powszechne oburzenie. Zwłaszcza że Włochy dzierżą również prymat, jeśli chodzi o dług publiczny na głowę mieszkańca (32 tys. euro), cenę benzyny (1,9 euro) i zarobki parlamentarzystów (17 tys. miesięcznie). Wykorzystując te nastroje, populistyczna partia Włochy Wartości chce zorganizować referendum, które położyłoby kres finansowaniu partii z budżetu. Jak wynika z sondaży, propozycję popiera ogromna większość Włochów. W obliczu tej groźby wspierające rząd Mario Montiego ugrupowania (lewicowa Partia Demokratyczna, Lud Wolności Silvia Berlusconiego i chadecka Unia Centrum) obiecały w ciągu 60 dni przeprowadzić przez parlament i przyjąć ustawę, która znacznie ograniczy płynący do partyjnych kas strumień publicznych pieniędzy, poddając równocześnie partyjne wydatki drobiazgowej kontroli. Ten nagły pośpiech polityków z wielu powodów budzi wesołość i niedowierzanie.