Włosi nie chcą finansować partii

Żaden kraj Unii nie przeznacza na ten cel tylu pieniędzy z publicznej kasy co nękane kryzysem Włochy

Publikacja: 11.04.2012 01:20

Włochy Wartości chcą zorganizować referendum, które położyłoby kres finansowaniu partii z budżetu

Włochy Wartości chcą zorganizować referendum, które położyłoby kres finansowaniu partii z budżetu

Foto: AFP

Korespondencja z Rzymu

„Mamy kolejny rekord Europy!" – pokpiwają włoskie media, komentując informację, że w 2010 roku włoskie partie otrzymały z budżetu aż 289 mln euro. Systemy finansowania partii w krajach UE różnią się, jeśli jednak zsumować wszystkie dotacje pochodzące z pieniędzy publicznych, okazuje się, że liczniejszych o 23 mln Niemców ugrupowania polityczne kosztują rocznie 133 mln euro, Hiszpanów – 82 mln, Francuzów – 80 mln, a Brytyjczyków zaledwie 12 mln. Co więcej, we Włoszech prasa partyjna dostaje z budżetu w sumie 50 mln euro dotacji rocznie. Rekordzistka jest historycznie związana z Włoską Partią Komunistyczną „L'Unita" – 6,3 mln euro.

Tej  szczodrości towarzyszą niebagatelne ulgi podatkowe dla osób prywatnych, wspierających partie polityczne. Jeśli obywatel, zamiast zapłacić podatek dochodowy od 100 tys. euro, przekaże taką sumę partii, zostanie mu w kieszeni niemal 20 tys. euro więcej. Jeśli chciałby te pieniądze przeznaczyć np. na fundację walki z rakiem, „zyska"  392 euro.

O ile w innych krajach partyjne finanse kontrolowane są przez organ niezależny, np. w Hiszpanii przez Trybunał Obrachunkowy, a w Niemczech przez firmy audytorskie, o tyle we Włoszech trudnią się tym partyjni rewizorzy, zazwyczaj podpisujący jedynie podsunięte im dokumenty. Właśnie dlatego, co wyszło na jaw w lutym tego roku, skarbnik lewicowej partii Margherita mógł wyprowadzić z kasy ponad 20 mln euro. W zeszłym tygodniu wybuchł z kolei skandal dotyczący finansów Ligi Północnej, sprawującej władzę w bogatych północnych regionach Veneto i Lombardii. Jej założyciel i szef Umberto Bossi ustąpił ze stanowiska, gdy wyszło na jaw, że z partyjnej kasy na remont jego willi, prywatne potrzeby synów, żony i najbliższych współpracowników wydano co najmniej 3,5 mln euro. Niemal codziennie media przynoszą nowe informacje o  aferze, którą zajmują się aż trzy prokuratury.

W kontekście obu afer informacja o włoskim rekordzie Europy w wysokości finansowania partii z pieniędzy publicznych wywołała powszechne oburzenie. Zwłaszcza że Włochy dzierżą również prymat, jeśli chodzi o dług publiczny na głowę mieszkańca (32 tys. euro), cenę benzyny (1,9 euro) i zarobki parlamentarzystów (17 tys. miesięcznie). Wykorzystując te nastroje, populistyczna partia Włochy Wartości chce zorganizować referendum, które położyłoby kres finansowaniu partii z budżetu. Jak wynika z sondaży, propozycję popiera ogromna większość Włochów. W obliczu tej groźby wspierające rząd Mario Montiego ugrupowania  (lewicowa Partia Demokratyczna, Lud Wolności Silvia Berlusconiego i chadecka Unia Centrum) obiecały w ciągu 60 dni przeprowadzić przez parlament i przyjąć ustawę, która znacznie ograniczy płynący do partyjnych kas strumień publicznych pieniędzy, poddając równocześnie partyjne wydatki drobiazgowej kontroli. Ten nagły pośpiech polityków z wielu powodów budzi wesołość i niedowierzanie.

W ciągu ostatnich czterech lat do komisji legislacyjnych obu izb parlamentu trafiło 39 propozycji w tej sprawie, ale dziwnym trafem ani jednej nie udało się rozpatrzyć. Poza tym fiaskiem zakończyły się prace komisji, która miała obniżyć pensje włoskich parlamentarzystów do średniej sześciu najbogatszych krajów UE. Po siedmiu miesiącach prac komisja złożona z samych profesorów, w tym dyrektora Państwowego Instytutu Statystycznego, pod koniec marca wydała oświadczenie, że zadanie jest zbyt skomplikowane.

W 1993 roku w referendum bardzo podobnym do proponowanego teraz przez Włochy Wartości aż 90 procent głosujących zniosło finansowanie partii z budżetu, ale już rok później parlament przyjął obowiązującą do dziś, kilkakrotnie poprawianą ustawę o „zwrotach kosztów kampanii wyborczej". Nazwa jest myląca: parlament nie tylko podjął decyzję wbrew duchowi referendum, ale przy okazji oszukał naród. Dziś partie mają się finansowo o wiele lepiej niż przedtem, a na kampanie wyborcze wydają zaledwie jedną trzecią budżetowych dotacji.

Polskie pomysły

Ruch Palikota chce zlikwidować subwencję budżetową, z której utrzymują się partie polityczne. Dziś Sejm będzie debatował nad projektem ustawy regulującej tę kwestię. Posłowie Ruchu Palikota proponują, by począwszy od 2016 r., obywatele mogli przeznaczać 1 proc.  podatku na dowolną partię. W tym roku finansowanie partii pochłonie niespełna 55 mln złotych, podczas gdy odpis od podatku może oznaczać uszczerbek w budżecie rzędu 400 mln złotych. Tyle zbierają organizacje pożytku publicznego, na które podatnicy mogą przeznaczyć właśnie 1 proc. podatku.

—e.o.

Korespondencja z Rzymu

„Mamy kolejny rekord Europy!" – pokpiwają włoskie media, komentując informację, że w 2010 roku włoskie partie otrzymały z budżetu aż 289 mln euro. Systemy finansowania partii w krajach UE różnią się, jeśli jednak zsumować wszystkie dotacje pochodzące z pieniędzy publicznych, okazuje się, że liczniejszych o 23 mln Niemców ugrupowania polityczne kosztują rocznie 133 mln euro, Hiszpanów – 82 mln, Francuzów – 80 mln, a Brytyjczyków zaledwie 12 mln. Co więcej, we Włoszech prasa partyjna dostaje z budżetu w sumie 50 mln euro dotacji rocznie. Rekordzistka jest historycznie związana z Włoską Partią Komunistyczną „L'Unita" – 6,3 mln euro.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019