Takie nerwowe oczekiwanie towarzyszy tylko wyborom w Niemczech i we Francji. – To one wyznaczają kierunek integracji – mówi brukselski ekspert Piotr Kaczyński. Bruksela nie przedstawia propozycji, które mogłyby wywołać kontrowersje nad Sekwaną. Negocjacje nad nowym budżetem UE zaczną się na poważnie po 6 maja 2012 r., dacie drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji. – Mamy niecały rok na zawarcie porozumienia w tej sprawie: od wyborów we Francji do kampanii w Niemczech – zauważa Kaczyński.
Kanclerz Angela Merkel zaangażowała się w kampanię swego sojusznika Nicolasa Sarkozy'ego, brytyjski premier David Cameron publicznie mówił o zaletach prezydenta. Wydawało się, że UE boi się zwycięstwa socjalistów. Ale i Sarkozy może stać się trudnym partnerem. Obaj prześcigają się w krytyce UE. Hollande atakuje traktat fiskalny i zapowiada jego renegocjację. Sarkozy nie wyklucza wyjścia Francji z układu Schengen. Krytyka UE jest w modzie i zapewnia poparcie. Pytanie, ile z retoryki wyborczej ostanie się po 6 maja. Eksperci są przekonani, że Hollande nie będzie renegocjował traktatu fiskalnego. – Sygnały płynące z Berlina są jasne: nie ma możliwości osłabienia rygorów fiskalnych. W grę wchodzi najwyżej dopisanie jakiegoś protokołu o znaczeniu wzrostu gospodarczego. To da się zrobić – mówi Ulrike Guerot z berlińskiego oddziału European Council for Foreign Relations.
Linię podziału między socjalistami a chadekami wyznaczają dziś w Europie pomysły na walkę z kryzysem. Prawica rządzi w większości państw UE, w tym w najważniejszych krajach strefy euro. I ona dyktuje warunki: pomoc dla słabszych krajów w zamian za wzmocnioną dyscyplinę fiskalną. Lewica opowiada się za większym interwencjonizmem państwa, a więc i większym luzem budżetowym. O wsparcie wzrostu gospodarczego i walkę z bezrobociem apeluje Hollande. Sarkozy nie pozostaje w tyle: też żądał na szczycie UE deklaracji na rzecz wzrostu gospodarczego. Chce, by Europejski Bank Centralny wspierał wzrost, na wzór amerykańskiego Fedu.
– Widzę więcej różnic między Niemcami i Francją niż między francuskimi socjalistami a francuskimi chadekami – mówi Ulrike Guerot. Jej zdaniem dla partii Sarkozy'ego wzrost gospodarczy też staje się kluczowy. Są także dziedziny, gdzie Niemcom bliżej do socjalistów. – Proponowana przez Berlin unia polityczna jest bardziej po myśli socjalistów – zauważa Guerot. Niemiecko-francuski motor nie zatrzyma się po zmianie prezydenta.